ROZDZIAŁ XII
Chłopak zaśmiał się pod nosem i objął mnie ramieniem tak, że teraz
moja głowa spoczywała na jego klatce piersiowej.
-Pograjmy w prawdę- zaproponowałam.
-Hm?- spojrzał na mnie unosząc jedną brew do góry.
-No pograjmy w prawdę.
-Jaką prawdę?
-No, ja zadaję tobie pytanie, na które odpowiadasz szczerze, a
później ty zadajesz mi pytanie. I tak w kółko- skierowałam twarz w jego stronę.
-Przecież ja zawsze odpowiadam szczerze- powiedział niewinnie.
-Tak, tak. No więc jak? Gramy?- wyszczerzyłam się.
-Jesteś pewna, że chcesz to zrobić?
-To jest odpowiedź czy pytanie z podtekstem seksualnym?
-Zależy co wolisz- zaśmiał się.
-Głupi jesteś- skrzywiłam się.
-Nie sugeruję... Stwierdzam fakty- uśmiechnął się.
-Okeej, przyjmuję wyzwanie- zmierzyłam go wzrokiem.
-No dobra, to była odpowiedź.
-Sugerujesz, że mnie pokonasz?- zerwałam się do pozycji siedzącej.
-Ja to po prostu wiem. Zagnę cię jednym, jedynym pytaniem.
-Wątpię- uśmiechnęłam się i położyłam głowę na jego kolanach.
-Nie za wygodnie ci?- zaśmiał się.
-Nie, a co? Przeszkadzam ci?
-Ty? Nigdy. No dobra, to ja zaczynam?- kiwnęłam głową- Okej,
lubisz mnie?
-Serio? Myślałam, że zadasz coś bardziej… intymnego?
-Spokojnie, wszystko w swoim czasie- ukazał swoje śnieżnobiałe
zęby- No więc?
-Tak. Ile miałeś dziewczyn przede… Ile miałeś dziewczyn?
-Przed tobą? Nie wiem, nie liczyłem- parsknął śmiechem, na co ja
prychnęłam- No dobra, podobam ci się?- zakrztusiłam się żelkiem, którego
właśnie wsadziłam do buzi.
-Że co?- uspokoiłam się- Jesteś przystojny i w ogóle, ale nie masz
tego czegoś. Wiesz…- chłopak nachylił się i pocałował mnie w usta. Zaczął
delikatnie. Po chwili jego pocałunki stawały się głębsze i dziksze. Pogładziłam
go dłonią po poliku. Przerwał pocałunek. Odsunął swoje usta od moich, tak, że
ledwo się dotykały. Cała drżałam, krew buzowała mi w głowie, nie mogłam zebrać
myśli w jednolitą całość.
-Kastiel- szepnęłam- Co właściwie jest między nami?
-Milimetry przerwy- sapnął i znów wpił się w moje usta. Objęłam go
za szyję. On delikatnie uniósł mnie i posadził na swoich kolanach. Z największą
precyzją oddawałam każdy, nawet najmniejszy pocałunek. Chłopak podniósł moją
bluzkę, odsłaniając mój brzuch. Chłód przeszył moje ciało, gdy Kastiel go dotknął. Cicho jęknęłam, a chłopak
całkowicie zdjął mi bluzkę. Odsunął moje włosy na bok i powoli ustami zaczął
przesuwać się w stronę mojej szyi.
-Kas…- powiedziałam odchylając głowę do tyłu, a chłopak mruknął
zadowolony.
Przejechał palcami po moim nagim boku. Jęknęłam głośno.
-Podoba ci się to?- zapytał. Nie odpowiedziałam. Jednym ruchem
zdarłam z niego koszulkę. Popatrzył na mnie zdziwiony, ale po chwili się
uśmiechnął- Jesteś taka podniecająca- ukazał zęby w uśmiechu.
Zdałam sobie sprawę, że siedzę na nim w samym biustonoszu. Spuściłam
wzrok na dół.
-Hej, co jest?- zapytał, unosząc moją brodę do góry.
-No bo… Co my robimy? Co właściwie jest między nami?- spytałam
patrząc mu głęboko w oczy. Nie odpowiedział, ale przytulił mnie mocno do
siebie. Czułam jak jego mięśnie są napięte. Zaczął gładzić moje włosy, a ja
wtuliłam się w niego jeszcze bardziej.
Obudził mnie chłód przeszywający moje ciało. Przetarłam oczy i
ujrzałam śpiącego Kastiela. Równocześnie zauważyłam, że mam na sobie tylko
biustonosz, który i tak mało co nie spada. Poprawiłam go, zarzuciłam na siebie
bluzkę, która leżała na kanapie i spojrzałam na śpiącego chłopaka.
-Kastiel- powiedziałam cicho- Kastieeeel- powtórzyłam raz jeszcze,
ale nadal brak odpowiedzi dmuchnęłam chłopakowi delikatnie w twarz. Mruknął coś
niewyraźnie przez sen i odwrócił głowę w drugą stronę.
Przeczesałam ręką swoje włosy. Spojrzałam na włosy Kastiela i
wpadł mi do głowy genialny pomysł.
Siedząc dalej na chłopaku zaczęłam pleść mu warkoczyki na głowie.
Nie potrzebowałam gumeczek, bo jego włosy dobrze trzymały się nawet bez nich.
Po około dziesięciu minutach cała głowa czerwonowłosego była w warkoczykach.
Niechcący wyrwałam chłopakowi jeden włos.
-Ała!- wrzasnął- Co ty robisz?
-Ja? Nic- powiedziałam udając, że nie wiem o co chodzi- Ja… Ja
chyba muszę do łazienki!- krzyknęłam i zerwałam się z jego kolan. Kastiel w
jednym momencie złapał się za włosy i pognał za mną. Niestety był szybszy i nim
zamknęłam drzwi od łazienki, wbiegł do niej wściekły.
-Co ja ci zrobiłem?!- wycedził przez zęby, spoglądając raz na mnie,
raz na swoje odbicie w lustrze.
-Ale wyglądasz uroczo- powiedziałam niewinnie, po czym zaczęłam
się śmiać. Chłopak wykorzystał okazję i podszedł do mnie od tyłu, obejmując
mnie w talii. Przerzucił mnie przez ramię. Zdezorientowana nie wiedziałam co się
dzieje. W jednej chwili znalazłam się w wannie.
-Kastiel, co ty…- pomachał mi słuchawką przed twarzą, po czym
odkręcił wodę. Lodowata woda oblała kolejno mój brzuch, nogi i głowę- Aaaaa!
Kastiel!- wrzeszczałam.
-Odechce ci się robienia mi jakichś warkoczyków na głowie- zaśmiał
się i znów oblał mnie całą. Po skończonym „prysznicu” wstałam i wyszłam z
wanny. Chciałam sięgnąć po ręcznik, który leżał obok, ale chłopak złapał mnie
za nadgarstek- Oto przed państwem miss mokrego podkoszulka!- zarechotał i
zaczął bić brawo.
-Haha, bardzo śmieszne- zgromiłam go wzrokiem i zaczęłam się
wycierać.
-No już nie rób takiej miny, to było zabawne!
-Dla ciebie- ucięłam krótko, dalej gromiąc go wzrokiem.
-Dobra, a teraz mi to rozplącz- powiedział, łapiąc się za włosy.
-Słucham?- spojrzałam na niego jak na idiotę- Za to co mi
zrobiłeś? Nie ma mowy.
-Ty to zrobiłaś i ty masz to rozplątać.
-Ty mnie oblałeś, ale jakoś to ja się wycieram- sapnęłam.
-A chcesz, żebym zrobił to za ciebie?- spytał, podchodząc z
ogromnym uśmiechem na ustach.
-Nie, dziękuję. Poradzę sobie- wydęłam usta w geście
niezadowolenia.
-Więcej nie będziesz miała takiej okazji- uniósł kilkakrotnie
brwi.
-Bardzo się cieszę- rzuciłam, wychodząc z łazienki- Idę się
przebrać, a ty zajmij się dzieckiem.
-Ale dostanę za to nagrodę?- uśmiechnął się.
-Tak, dodatkowy czas do spędzenia z Tobby’m- uśmiechnęłam się i
zniknęłam na górze.
Weszłam do pokoju, przebrałam się w jakieś spodenki i luźną bluzkę
i zeszłam z powrotem na dół. Widok, jaki ujrzałam, rozbawił mnie do łez. Zrezygnowany
Kastiel, który z trudem odgania ręce małego dziecka, łapiącego non stop jego
włosy, był naprawdę komiczny.
-Proszę cię weź to…
-Spędziłeś z nim niecałe pięć minut i już masz dosyć?- zaśmiałam
się.
-Tak, dzieci są okropne.
-A teraz pomyśl co przeżywa kobieta, jak zostaje całymi dniami w
domu i zajmuje się dziećmi- burknęłam i wzięłam dziecko na ręce.
-Ale wy się do tego nadajecie. To wasza rola, jesteście do tego
stworzone- zaśmiał się.
-Sugerujesz, że kobieta ma siedzieć tylko w domu i opiekować się
dziećmi i swoim kochanym mężem?
-No chyba tak- zaśmiał się.
-Jesteś idiotą. No i dlatego nie zamierzam mieć dzieci- ucięłam.
-Jasne, jasne- rechotał dalej- W każdym razie, ktoś do ciebie dzwonił
jak byłaś na górze- podał mi telefon.
-Kurcze, Care dzwoniła, potrzymaj go- znów dałam dziecko
Kastielowi, który niechętnie go wziął- Muszę oddzwonić.
Odeszłam na chwilę.
-Możesz zacząć pakować małego- powiedziałam, skończywszy rozmowę.
-Hm?
-Caroline zadzwoniła, że jego babcia bardzo chciałaby się nim
zająć przez ten czas, więc Tobby idzie z nią- uśmiechnęłam się.
-Kiedy będzie?
-Niedługo. Godzina, dwie.
-Czyli wieczorem imprezka? Super!
-O nie! Żadnej imprezy. Mówiłam, u siebie rób ile chcesz, ja
pasuję.
-Zdziwisz się- powiedział oddając mi dziecko.
-Nawet o tym nie myśl, nie wpuszczam tu nikogo.
-Ty nie, ja tak- parsknął śmiechem.
-Tylko spróbuj- syknęłam.
Po godzinie mały został oddelegowany babci, a my mieliśmy cały dom
dla siebie.
-Jest po 13, na co masz ochotę?- zapytał mnie, przygniatając do
ściany.
-Na pizzę- powiedziałam beznamiętnie- Na pizzę i sen. Porządny sen-
skrzywiłam się.
-Chodzi mi raczej o coś bardziej przyjemnego- dalej trzymał mnie
ciężarem swojego ciała.
-Kastiel- sapnęłam- Proszę cię…
-Nie musisz prosić- szepnął i pocałował mnie w usta. W jednym
momencie objęłam go za szyję i przycisnęłam mocniej do siebie. Całował każdy
skrawek moich ust, a ja bawiłam się jego rozplątanymi już włosami. Zaczął delikatnie
pieścić moją szyję. Przeszedł mnie niewyobrażalny dreszcz podniecenia. Odchyliłam
głowę do tyłu, udostępniając chłopakowi odstęp do szyi. Delikatnie ją
pocałował, aby później zacząć ją delikatnie ssać i muskać wilgotnym językiem. Jęknęłam.
Było tak cudownie. Już miałam przejąć inicjatywę, gdy nagle zadzwonił mój
telefon. Odskoczyłam od chłopaka jak poparzona.
-Halo?- odebrałam oddychając nierówno.
-Elenko? Co się stało dlaczego tak dziwnie oddychasz?
-Hej Agatho, zbiegałam po schodach, to dlatego. Wszystko okej u
was?
-Tak, chciałam cię tylko poinformować, że z Nickiem wracamy jakoś
w poniedziałek lub wtorek. Jest tu po prostu cudownie!- Kastiel pokazał, że
idzie wziąć prysznic- Następnym razem jedziesz z nami. Koniecznie!
-No dobrze- zaśmiałam się- A co właściwie…
-Oj Elenko- przerwała mi- Niestety muszę kończyć, bo Nick mnie
woła. Przygotował jakąś niespodziankę dla mnie. Ale u ciebie wszystko w
porządku?
-Tak, w jak najlepszym. No dobrze, więc ja ci już nie
przeszkadzam. Ach, koniecznie pozdrów Nicka! Pa!- rozłączyłam się i usiadłam w
kuchni przy blacie. Patrzyłam na drzwi łazienki, w której przebywał teraz czerwonowłosy.
-Co tak właściwie jest między nami?- spytałam samą siebie.
Ktoś zapukał do drzwi. Z niechęcią wstałam i podeszłam do drzwi. Spojrzałam
przez wizjer. Wzięłam głęboki oddech i otworzyłam drzwi.
-Witaj Nat- przywitałam się.
-Hej… Mogę wejść?
-Tak, pewnie, proszę. Napijesz się czegoś?
-Soku jeśli można.
-Pewnie, siadaj, ja już nalewam.
Idąc z Natanielem do kuchni z łazienki wynurzył się czerwonowłosy,
owinięty tylko ręcznikiem w pasie.
-Gdzie masz… A ten idiota co tutaj robi?- warknął.
-Kastiel?!- zmierzył go wzrokiem od góry do dołu- Eleno, możesz mi to wytłumaczyć?- zwrócił się do mnie.
___________________________________________________
Jezu, przepraszam bardzo, bardzo mocno, że rozdziału nie było tak długo, ale wiecie... szkoła. No ale już jest i mam nadzieję, że się podoba XD