niedziela, 14 lutego 2016

LBA 2

Teraz chciałabym bardzo podziękować Lenie Rozalii Król za nominację! <3
1. Kto jest twoim idolem/idolką?
Chyba nie mam swojego idola, ale cenię sobie aktorów takich jak Leonardo DiCaprio (mam nadzieję, że dostanie wreszcie Oscara!),  Johny Depp, Ashley Tisdale, Martina Stoessel oraz Shah Rukh Khan ( Król Bollywoodu, gorąco polecam!)

2. Skąd wziął się pomysł na założenie bloga?
Moja przyjaciółka (pozdrawiam Sylwię Pelc!) pisała mi, że założyła bloga. A ja, że pisałam już dawno swoje opowiadanie, lecz tylko dla siebie, pomyślałam, że nie będę gorsza i tak się stało. Założyłam bloga. 

3. Gdybyś miała być kimkolwiek przez jednej dzień, kim byś była? Opisz tę osobę w kilku zdaniach.
Nie mam jednej konkretniej osoby, ale chciałabym spędzić jeden dzień jako chłopak. Zwyczajny, prosty chłopak. Ewentualnie mogłabym spędzić jeden dzień jako Ashley Tisdale, ale taka z tamtych lat. Bardzo bym chciała zagrać wtedy w HSM, ponieważ to jeden z moich ulubionych filmów, hahaha. Prócz tego, że jest śliczna, potrafi śpiewać i w ogóle, uwielbiam ją od lat.

4.Czego w sobie nie lubisz i co chciałabyś ewentualnie zmienić?
Ciało, no i muszę zrobić coś z włosami, bo ostatnio mi się nie układają, meh.

5. Gdybyś miała wybrać jedno miejsce na świecie (bądź w kosmosie, whatever), które chciałabyś odwiedzić, co to by było za miejsce?
Od dzieciaka marzyłam, żeby pojechać i zamieszkać w Paryżu. Teraz oscylowałabym nad Paryżem, Rzymem, Trondheim a Jowiszem (moja ukochana planeta)

6. Masz jakąś ulubioną książkę bądź film? Jeśli tak, opisz ją w kilku zachęcających słowach.
Mam dwie ulubione książki i do tego Sagę. Pierwsza z nich to "Mały Książę" autorstwa Antoine de Saint-Exupey. Książka ta opowiada o prawdziwej przyjaźni oraz miłości- wartościach, które są dla człowieka bardzo cenne. Z pozoru jest do opowieść dla tych najmłodszych czytelników, jednak gdy wczytamy się głębiej, odnajdziemy jej drugie dno.

Moją drugą ulubioną książką jest "Vince i Joy" autorstwa Lisy Jewell. Skorzystam tutaj z opisu z okładki, ponieważ bardzo mi się podoba.

"Pamiętasz, gdy kochałeś się pierwszy raz?
Pamiętasz, jak myślałaś: to jest właśnie Ten?

Pamiętasz, jak zwyczajne życie weszło ci w paradę?
Vince i Joi bez trudu odkryli swoje przeznaczenie. Jednak niełatwo podążyć jego ścieżkami... Od nastoletniej miłości, poprzez wspólne zamieszkanie, aż po kryzysy zawodowe i problemy z dziećmi. "Vince i Joy" to niezapomniana historia o dwóch osobach, które los związał na zawsze nierozerwalną nicią ponadczasowego uczucia. Kiedy między dwojgiem ludzi zaczyna się to Coś naprawdę ważnego, wszystko inne przestaje się liczyć..." 

Ostatnie wymienione przeze mnie dzieło to Saga o Ludziach Lodu (SoLL) autorstwa Margit Sandemo. Nie sposób opisać każdej z części, poniewaz jest ich aż 47, jednak bardzo bardzo bardzo gorąco polecam, bo Saga jest naprawdę GENIALNA. A ja jestem bardzo wybredna co do książek ;)
Akcja obejmuje okres od XVI do XX wieku i toczy się przeważnie w krajach skandynawskich (Norwegia, Dania, Szwecja). Saga opowiada o dziejach rodu Ludzi Lodu, którego przodek- Tengel Zły, aby otrzymać nieśmiertelność zawarł pakt z Diabłem. Tym sposobem w każdym pokoleniu ma narodzić się jedna "dotknięta" osoba, która miała służyć złu. W XVI wieku na świat przychodzi Tengel (jeden z dotkniętych) i postanawia przeciwstawić się złu i zniszczyć przekleństwo rzucone na ród. Tym sposobem zostaje nazwany Tengelem Dobrym.
Oczywiście dalej są opisane losy jego potomków, ale rozumiecie, 47 części- nie da się tego opisać, trzeba to przeczytać i przeżyć! :)

7. Gdzie najczęściej lubisz spędzać wolny czas?
Zdecydowanie w moim pokoju. Rzadko z niego wychodzę.

8. Czy kiedykolwiek zrobiłaś coś, co wiązało się ze złamaniem określonych zasad? Jeśli tak, to co to było?
Przechodziłam na czerwonym świetle albo tam gdzie nie było pasów... liczy się? :/

9. Masz jakiś ulubiony cytat, hasło, piosenkę czy cokolwiek innego, które motywuje Cię, dodaje sił w trudnych chwilach, ma dla Ciebie duże znaczenie bądź zwyczaje sprawia Ci radość? Jeśli tak, nie trzymaj nas dłużej w ciekawości i podziel się z nami tymi słowami.
Jest to jeden z cytatów, którzy darzę ogromnym sentymentem:

"Miłość jest grą, kto pierwszy
powie kocham- przegrywa..."

Drugim, jest wiersz Rafała Wojaczek: 

z warg spływa
kropla krwi
i gdzie Twój język
który by koił ból
wynikły z przegryzionego
słowa kocham

10. Starasz się byś sobą czy ukrywasz się pod maską?
Staram się być sobą przy bliskich, chociaż nawet dla nich czasem ją zakładam. Nie lubię, gdy ludzie widzą, że mam problemy.

11. Wybierz jedno słowo, które najlepiej Cię oddaje
Hm, niezależna.


W tamtym poście podałam osoby nominowane :3

LBA

Z całego serca dziękuję Larze za nominację! Jestem taka szczęśliwa, matkoo :)
Tak więc:

1. Jak zaczęła się twoja przygoda z pisaniem?
Sam nie wiem tak to się zaczęło. Chyba wtedy, gdy oglądając jakiś film lub serial nie podobało mi się zakończenie. Jednak nie rajcowało mnie pisanie o filmach... Raz weszłam, przed przypadek chyba, na czyiś blog sf i wtedy zapragnęłam robić to samo. Również miało na to wpływ blog "Uwięziona między Niebem i Piekłem". Pamiętam, że doczytałam do w Wigilię i byłam mega smutna. Wtedy zbuntowałam się i sama dopisałam swoją własną końcówkę. No i tak wyszło :)

2. Twój ulubiony zespół?
Nie mam jednego, ale kilka: Fall Out Boy, Nickelback, Panic! At The Disco oraz Daughtry.

3. Co lubisz robić w wolnym czasie?
Słuchania muzyki już tu nie zaliczam, bo robię to 24/7 *śmiech*, zdecydowanie moją pasją jest śpiewanie, pisanie, gotowanie oraz fotografia <3

4. Jakbyś mogła cofnąć się w czasie, co zmieniłabyś w swoim życiu?
Wydaje mi się, że cofnęłabym się do 2010 roku i nie dopuściła do kłótni. Chociaż z drugiej strony wyszło mi to na lepsze.

5. Jak to się stało, że zaczęłaś grać w Słodki Flirt?
To trochę zabawne, bo jako dzieciaczek (no, starsza też) grałam w Stardoll. No i bardzo chciałam znaleźć podobną grę do tej. Wpisałam, znalazłam i pomyślałam "A czemu nie!". Okazało się, że jest to najlepsza gra online.

6. Co najbardziej lubisz jeść? (np. ulubiona potrawa)
Mimo, że ich się nie je, to gumy do żucia! A potrawa? Spaghetti i kebab XD

7. Czy potrafisz grać na jakimś instrumencie?
Umiem trochę na kayboardzie i uczyłam się grać na gitarze! Ale na tym się skończyło, także xd Ale umiem śpiewać! <jak Lysiu hahaha>

8. Czy masz jakieś wielkie marzenie?
Mam! Ale nie mogę powiedzieć, bo się nie spełni!

9. Masz wybór- stanąć po stornie zła lub po stronie dobra. Co byś wybrała?
Chyba stanęłabym po stronie zła. Rajcują mnie takie czarne charaktery i w ogóle.

10. Jaką pogodę lubisz najbardziej?
Lubię jak jest ciepło, nie gorąco, ale ciepło. Tak w okolicach 20 stopni. Ale uwielbiam też jak jest burza! Taka bez deszcze, ale kiedy grzmi i błyska! *-*

11. Bez czego w swoim życiu nie dałabyś sobie rady?
Bez kogo* Nie poradziłabym sobie bez moich bliskich. Jestem im cholernie wdzięczna, że są blisko mnie! ♥

Nominuję:
Sylwia Pelc
Kocham Rysować

Pytania:
1. Gdzie chciałabyś zamieszkać?
2. Skąd wziął się pomysł na Twojego bloga?
3. Jakie jest Twoje hobby?
4. Czy masz jakiś swój ulubiony cytat? Jeśli tak, to jaki?
5. A piosenkę?
6. Czy masz jakiś swój autorytet?
7. Jakie filmy najbardziej lubisz oglądać?
8. Jakie są Twoje plany na swoje 18-ste urodziny?
9. Co chciałabyś w sobie zmienić?
10. Jeśli masz swojego przyjaciela- opisz go!
11. Co najbardziej podoba Ci się w grze Słodki Flirt?
ROZDZIAŁ XVII

Położyłam się do łóżka, Nataniel zrobił to samo. Chwilę porozmawialiśmy, lecz, gdy moje oczy same się już zamykały, przytuliłam się do pleców chłopaka i zasnęłam. Obudziłam się wcześnie rano. Leżałam na Natanielu. Wyglądał tak uroczo w swoich blond roztrzepanych włosach. Musiało śnić mu się coś przyjemnego, ponieważ uśmiechał się przez sen. Nie chciałam go budzić, ale musiałam.
-Nataniel- cisza- Nataaaaniel- znowu cisza- Nataniel- powiedziałam znowu i dmuchnęłam mu prosto w twarz.
-Co?! Co się stało?!- krzyknął zaspany, na co ja zaśmiałam się.
-Nic, słodko wyglądasz jak śpisz-uśmiechnęłam się, co chłopak odwzajemnił.- Idziemy zrobić śniadanie?
-To raczej ja powinienem zrobić tobie- skrzywił się.- Chyba, że wolisz coś innego, w zamian za śniadanie- uniósł jedną brew.
-Przestań- walnęłam go w klatkę piersiową.
-Żartuję- zaśmiał się.
-Pf- zawtórowałam mu i pociągnęłam go za rękę.
Zeszliśmy po drewnianych schodach. Nie ubraliśmy się, więc czułam na sobie świdrujący wzrok Nataniela. Odwróciłam się do niego z pytającą miną. Chłopak tylko się uśmiechnął i wyminął mnie, zeskakując ze schodów. Usiłowałam zrobić to samo, ale po „udanym” skoku wylądowałam na ścianie. Przed oczyma widziałam gwiazdki, a w tle zaniepokojony głos blondyna. Wstałam i wyprostowałam się. Spojrzałam na zatroskanego Nataniela, następnie na schody i ścianę i wybuchnęłam śmiechem.
-Wszystko w porządku- powiedziałam nabierając tchu.- Musisz się przyzwyczaić, że twoja dziewczyna, to niezła łamaga- znów zaczęłam się śmiać. Chłopak zrobił to samo. Śmialiśmy się tak bardzo, że przepony nas bolały i ledwo co doszliśmy do kuchni. Usiadłam na blacie i otarłam łzę. Nieco się uspokoiliśmy. Blondyn podszedł do mnie bardzo blisko.
-Łamagi są urocze, wiesz?- szepnął mi do ucha. O dziwo nie załaskotało mnie to.
-A mnie kręcą blondyni- odszepnęłam mu.
-Tacy jak Romeo?
-Jak Jack Dawson- skwitowałam.
-A wiesz, że to ten sam aktor?
-Ale jaki przystojny!- zawołałam, a chłopak odwrócił się obrażony.- Nat?
Chłopak stał chwilę tyłem, po czym energicznie odwrócił się w moją stronę, klękając na jedno kolano- Julio, ach, Julio!- powiedział romantycznym głosem.
-Ach Romeo!- zeskoczyłam z blatu i podałam mu dłoń, którą ucałował.
-Zabiorę cię do siebie i sprawię, że będziesz szczęśliwa- powiedział z łobuzerskim uśmiechem na ustach.
-Czekam- powiedziałam i przeszłam obok niego, ocierając się o jego ramię. Szłam w stronę salonu, kiedy chłopak się na mnie rzucił. Zwinnie odskoczyłam, a on poleciał na sofę. Zaśmiałam się, lecz po chwili usiadłam na niego okrakiem.- No więc co zrobisz?
-Nie mogę się zdradzić do nie będzie niespodzianki- wyszczerzył się. Fuknęłam i już chciałam wstać, kiedy pociągnął mnie do siebie i zaczął całować. Teraz cała na nim leżałam. Czerwony koc, który miał swoje miejsce na sofie, teraz leżał skołtuniony na ziemi. Uniosłam się delikatnie nad chłopakiem i spojrzałam w jego miodowe oczy. Pomimo żądzy, widziałam w nich dawną czułość, troskę. Zaniepokoiło mnie to, że ujrzałam w nich również ból i smutek. Spojrzał na mnie zdezorientowany.
-Masz smutne oczy. Stało się coś?- zeszłam z niego i usiadłam obok.
-Nie, to nic takiego.
-Nataniel...
-Po prostu nie chcę cię stracić.
-Ale nie stracisz mnie, dlaczego w ogóle tak myślisz?- powiedziałam i mocno przytuliłam chłopaka.- Nie masz się o co martwić.
Postanowiliśmy nie myśleć o tym więcej i zjeść śniadanie. Rozmawialiśmy trochę, następnie ubraliśmy się i poszliśmy do szkoły. Droga minęła nam zaskakująco szybko, może dlatego, że szliśmy razem. Znaleźliśmy się przed budynkiem. Złapałam go za rękę i ścisnęłam mocniej. Przekroczyliśmy bramy szkoły. Automatycznie wszyscy skierowali swój wzrok na nas. Ale mnie to nie obchodziło, dla mnie, w tym momencie, liczył się tylko on. Z oddali widziałam Rozalię i Violettę, które zagorzało o czymś dyskutowały. Gdy Violetta na nas spojrzała i rozdziawiła usta, Rozalia natychmiast spojrzała w tę samą stronę co fioletowłosa. Pokazała mi na migi, że zaraz mam im to wszystko wytłumaczyć, na co ja tylko zaśmiałam się pod nosem. Odprowadziłam blondyna do pokoju gospodarzy. Pożegnałam go dając mu buziaka w policzek i pognałam do dziewczyn.
-O MOJ BO-ŻE! Co to miało być?!- białowłosa była wściekła.
-No jak to co?- oburzyłam się.- Związek!
-Ale od kiedy?- Violetta też nie była zadowolona.
-Nooo- przeciągałam.- Od wczoraj- wyszczerzyłam się.
-Co?!- krzyknęły obie.
-No tak, wyszliśmy w trakcie imprezy i tak jakoś wyszło.
-Coś sobie przypominam, Roza, pamiętasz jak wybiegła z pokoju?
-Wtedy co dostała w twarz?- parsknęła śmiechem.
-Tak- spojrzała na mnie.
-Dokładnie tak, dziewczyny.
Opowiedziałam im wszystko co do szczegółu. Cieszyły się razem ze mną. Bardzo.
-A co na to Kastiel?
-Na co?- zjawił się niespodziewany.
-Na nic- fuknęłam.
-Elena- uśmiechnął się zadziornie.- Dalej jesteś na mnie?- szepnął mi do ucha.
-Odejdź- powiedziałam i wstałam.- Nie rób już takich akcji, okej?
-Nie rozumiem?
-Mam chłopaka- skwitowałam.
-Nic o tym nie wiem- zaśmiał się.-Od kiedy jesteśmy razem?- dziewczyny nie mogły powstrzymać śmiechu.
-Nie mówię o tobie- burknęłam i odeszłam z prędkością światła.
Dzwonek zadzwonił i udałyśmy się z dziewczynami do klasy. Lekcje mijały bez żadnych większych problemów. Dopiero na długiej przerwie, czerwonowłosny zobaczył jak rzucam się na szyję blondynowi. Z relacji dziewczyn wiem, że był zła. Ba! Był niesamowicie wściekły, ale nie przejęłam się tym, a on sam nie pokazywał, że jakoś to na niego wpłynęło i dobrze.
Z Natanielem byłam już od półtora miesiąca, a nasz związek był naprawdę świetny. Od czasu, kiedy zmienił styl i ograniczył swoją pracę gospodarza, często wychodziliśmy na wspólne spotkania, randki, imprezy. Może ciężko w to uwierzyć, ale nie zawsze byliśmy grzeczni. Najbardziej lubiliśmy chodzić wieczorami nad zalew, pić wino i okazywać sobie wzajemnie czułość. Nikt już nie postrzegał Nataniela za grzecznego i poukładanego pana gospodarza, lecz za równego sobie gościa. Oczywiście poza Kastielem, który teraz nienawidził go jeszcze bardziej. Chyba nigdy nie byłam bardziej szczęśliwa niż teraz.
Tego dnia nie mogliśmy się spotkać, bo Nataniel obiecał, że ten wieczór spędzi ze swoją siostrą i rodzicami. Ich kontakty znacznie się polepszyły. Nie powiem, że nie miałam w tym żadnego udziału, bo miałam. Bardzo duży. Spędzałam u nich wiele dni i wieczorów. Moja obecność, jak powiedziała mama Nata, tak dobrze na nich działała, że zrozumieli swoje błędy i starali się je zniwelować lub chociażby ograniczyć, tak bardzo, jak tylko się dało. Wbrew pozorom, Amber nie była taka zła. Brakowało jej tylko brata. Kiedy zajął się sprawowaniem urzędu gospodarza w szkole, blondynka straciła swojego brata, więc poszukiwała pociechy w czymś innym. A było to wywyższanie się i poniżanie innych. Na szczęście udało mi się naprawić ich rodzinę i byłam z siebie dumna, bardzo.
Tak więc ten wieczór miałam spędzić samotnie. Ulewa była nie do opisania. Wiatr szalał jak opętany. Wydawać by się mogło, że zaraz powyrywa wszystkie drzewa z korzeniami. Zabrakło prądu, więc siedziałam na podłodze przy kominku i rozmyślałam o moim związku z Natanielem. Byłam szczęśliwa, cieszyłam się, że pomogłam mu uporać się ze wszystkimi swoimi problemami. Z rozmyślań wyrwał mnie mój dzwoniący telefon. Chwyciłam go i odebrałam nie patrząc kto dzwoni.
-Halo?
-Halo, Elenka?
-Mama?
-Witaj córuś. Mam dla ciebie dwie wiadomości. Jedną dobrą, a drugą... złą.- powiedziała zmartwionym głosem.
-Zacznij od tej złej.
-No więc, pamiętasz, że niedawno odwiedziliśmy babcię Susane? Będzie miała za dwa tygodnie operacje.
-C-co? Suzi?- spytałam przejęta. To była moja ulubiona osoba z mojej wielkiej rodziny.-Ale czego dokładnie dotyczy ta operacja?
-Skarbie, to nie jest rozmowa na telefon.
-Co to znaczy...?- spytałam przerażona.
-To jest właśnie ta dobra wiadomość! Babcia bardzo chce się z tobą spotkać. Wreszcie się zobaczymy, słońce!
-Czyli... lecę do Los Angeles?- mama aż pisnęła z radości.
-Nie cieszysz się?
-Bardzo...- powiedziałam ze sztucznym entuzjazmem.- A kiedy mam lot? I na jak długo tam zostaję?
-Dziś jest środa?- przytaknęłam.- Lot masz na 6 rano, w piątek- poczułam jak moje serce rozrywa się na małe kawałeczki.
-Ten piątek?- głośno przełknęłam ślinę.
-Skarbie, wybacz, że nie poinformowałam cię wcześniej, ale nie było kiedy. Dowiedzieliśmy się niedawno, a babcia chciała, żebyś przyleciała jak najszybciej...
-Dobrze, nie mam wam tego za złe- zaśmiałam się ciepło, ale w duszy krzyczałam. Krzyczałam i pragnęłam, aby ktoś to usłyszał i pomógł mi. Powiedział mi, ze to nieprawda.
-Aghata już wie, dzwoniłam do niej. Zgodziła się porozmawiać z dyrektorką. Podobno nie masz żadnych planów, prawda?
-Prawda- skłamałam. Przecież miałam plany. Moim planem było moje życie, razem z Natanielem i przyjaciółmi. A teraz zostało mi to odebrane.- Mamo, bo wiesz, jest już po 22, ciocia została na noc u Nicka... może pójdę się już pakować? Pozdrów tatę i dziadków.
-No dobrze słońce. Tylko nie siedź za długo, dobra?
-W porządku, papa.
-Paa!- rozłączyła się, a mi napłynęły łzy do oczu. Nie chciałam o tym myśleć, bardzo nie chciałam. Położyłam się na kanapie i zasnęłam. Spałam długo, a moje sny były dziwne. Śniło mi się, że nigdzie nie jadę, zostaję tutaj. Jakim ciosem było to, gdy obudziłam się i zdałam sobie sprawę, że owy sen nigdy się nie spełni. Ubrałam się, spakowałam i wyszłam do szkoły. Nie miałam ochoty jeść śniadania. Nie miałam ochoty na nic. Gdy przyszłam do szkoły usiłowałam unikać wszystkich. Niestety nie udało mi się to. Moje przyjaciółki mnie zaatakowały, gdy siedziałam w pustej klasie, czekając na lekcje.
-Hej, co jest?- spytała zatroskana Violetta.
-Wyjeżdżam- ucięłam.
-I tym się tak przejmujesz?- uśmiechnęła się Rozalia.- Przecież w poniedziałek znowu się zobaczymy. Wstałam energicznie z krzesła i podeszłam do okna. Opadłam się o parapet, wzięłam głęboki oddech i odwróciłam się w ich stronę.
-Jutro wylatuję do Los Angeles...- dziewczyny nic nie odpowiedziały. Były, jak ja wczoraj, w niemałym szoku. Wróciłam na swoje miejsce i wszystko im wyjaśniłam.- Bardzo nie chcę was opuszczać, ale to moja rodzina, moja ukochana babcia i...- nie dokończyłam, bo obydwie po prostu mnie przytuliły. Rozumiały to, że nie byłam w stanie wyjawić tego Natanielowi. Kryły mnie przez cały dzień, aż do końca lekcji, więc z blondynem wymieniłam tylko kila zdań w przelocie. Gdy lekcje się skończyły poszłyśmy szybko na miasto do jakiejś kawiarni. Było to, w pewnym rodzaju, moje przyjecie pożegnalne. Tak bardzo nie chciałam ich zostawiać. To za nimi chyba będę tęsknić najbardziej, w końcu przyjaźnie są na całe życie. Obiecałyśmy sobie, że będziemy do siebie codziennie pisać dzwonić i spotkamy się najszybciej jak tylko to możliwe. Do domu wróciłam dopiero wieczorem, kiedy Aghata już wróciła z pracy.
-Elena?- spytała, gdy zamknęłam drzwi.
-Tak, to ja.
-Możesz przyjść? Chciałabym z tobą pogadać.
Niechętnie do niej poszłam. Wyjaśniła mi całą zaistniałą sytuację. Babcia będzie miała operację serca. W tym momencie uświadomiłam sobie jak bardzo mnie potrzebuje. Powiedziałam Aghacie o swoich uczuciach. Porozmawiałyśmy naprawdę szczerze, co bardzo mi pomogło.
-Cieszę, że wyjaśniłyśmy sobie wszystko- uścisnęła mnie.- Ja teraz pójdę odespać, bo jestem padnięta po pracy i po nocach z Nickie- zaśmiała się i poszła. Ja włączyłam telewizję, aby móc nie myśleć o tym wszystkim. Po długim seansie przed szklanym ekranem poszłam do kuchni.
- Kurwa!- wrzasnęłam. Wiedziała, że nie mam jakiegokolwiek zdania w tym momencie. Nie mogłabym zrobić tego babci, nawet nie chciałam. Ale nie mogłam z dnia na dzień zostawić wszystkiego i wszystkich. Nie mogłam zostawić Nataniela. Nie teraz, kiedy tak bardzo mnie potrzebuje. Jednak wiedziałam, że szybko nie wrócę, o ile wrócę na zawsze. Kiedy rodzice wzywali mnie do siebie, co zdarzyło się tylko dwa razy w całym moim życiu, zawsze zostawałam tam minimalnie pół roku. Musieli się mną nacieszyć, swoją jedyną i ukochaną córką. Fakt, kiedy do nich przylatywałam byłam bardzo szczęśliwa i rodzice, z tego właśnie względu, posyłali mnie do szkoły, która znajdowała się w danym mieście. Lecz kiedy to było? Miałam wtedy 8 i 12 lat. A teraz? Teraz mam 17 i nie jest mi łatwo rozstać się z kimś kogo kocham. Stanęłam na środku korytarza.
-Związek na odległość nie ma sensu- powiedziałam do siebie wściekła.
Nie myśląc o niczym, wybiegłam z domu zatrzaskując drzwi. Biegłam ślepo przed siebie. Ulewa i wichura wcale mi w tym nie pomagały. Na ulicy było ciemno, nie wiedziałam czy biegnę w dobrą stronę. Dopiero w połowie drogi poczułam, że jest mi zimno. Wybiegłam w krótkich spodenkach i bluzce na ramiączka. Drżałam z zimna, ale ignorowałam to. Ważne było dla nie dobiec do celu. W pewnym momencie usłyszałam głośny pisk opon i światło oślepiło mnie. Dobrze, że kierowca zdążył zahamować, bo byłoby już po mnie. Pokonałam jeszcze pare metrów i znalazłam się przed wielkim, białym domem. Wbiegłam przez furtkę i mocno zapukałam w drzwi. Po chwili się otworzyły i stanął w nich blondyn. Widząc go zaczęłam płakać i wtuliłam się do niego. Nie wiedział co się właśnie stało. Mimo to, objął mnie i przycisnął do siebie. Po chwili się uspokoiłam, odsunęłam i spojrzałam na niego.
-Co się stało?- spytał przerażony. Zobaczył, że jestem cała przemoczona, oczy mam czerwone i spuchnięte od płaczu.
-Nataniel...- popatrzył na mnie z wyczekiwaniem.
-Nat, chodź oglądać film!- Amber krzyczała z głębi domu. Chłopak zignorował siostrę i czekał aż skończę to co miałam mu do powiedzenia.
-Nataniel- przełknęłam ślinę- To nie ma sensu...
-Ale co nie ma sensu?- złapał mnie za dłonie.- Wejdź do środka, rozgrzejesz się i wszystko mi opowiesz na spokojnie. Widział, ze byłam cała roztrzęsiona.
-Nie Nat- zabrałam ręce. Zrobiłam głęboki oddech i wyrzuciłam z siebie- Z nami koniec.
-C-co?- chłopak nie mógł uwierzyć w to co właśnie powiedziałam.
-Wybacz mi- szepnęłam, a do moich oczu znów napłynęły łzy. Odwróciłam się i odeszłam. Pomimo nawoływań chłopaka szłam dalej. Nie mogłam spojrzeć mu teraz w oczy. Nie po tym co mu powiedziałam. Pogoda nieco się uspokoiła. Pobiegłam do domu. Wbiegłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Pozwoliłam łzom swobodnie płynąć. Po dłuższej chwili stwierdziła, że to i tak nie da, że muszę poszukać pozytywów. Tak właśnie się stało.
-Odwiedzisz Suzi- powiedziałam na głos, a na moją twarz od razu wkradł się uśmiech. Wstałam i wyjęłam z szafy walizkę. Zaczęłam pakować do niej stosy ubrań. Gdy je spakowałam miałam jeszcze trochę miejsca. Spakowałam tam moje zdjęcia z Natanielem, Rozą i Violą i jedno grupowe. Wrzuciłam jeszcze swój pamiętnik i zamknęłam walizkę. Poszłam do łazienki i napuściłam gorącej wody. Weszłam do niej. Potrzebowałam relaksu i odprężenia. Zanurzyłam się cała. I odpoczywałam. Żałowałam tego, że nie wyjaśniłam mu niczego. Ale to było za trudne, nie byłabym zdolna mu tego powiedzieć. Nie dziś, nie teraz. Może kiedyś. Kiedyś, kiedy mi przejdzie. O ile w ogóle przejdzie. Wyszłam z wanny, nakremowałam swoje ciało i poszłam do pokoju, a którym była Aghata.
-Jak się czujesz?
-A jak mogę się czuć? Właśnie zerwałam z chłopakiem. Nawet nie wyjaśniłam mu dlaczego. Zachowałam się jak największa świnia.
-Nie zachowałaś. Słuchaj, ja cię rozumiem, wiem, że to dla ciebie trudne. Tak, wiem, Nick leci z nami, ale nie zmienia to faktu, że potrafię postawić się na twoim miejscu.
-Ale on nie wie, że to było dla mnie trudne. Przecież zasłużył na wyjaśnienia, prawda? Ale... może dziewczyny mu to wyjaśnią... Nie, zrobię to sama.
-Nie mamy czasu, przecież nie pójdziesz do niego teraz. Jest- spojrzała na zegarek- za dwie północ, a rano wylatujemy.
-Nie, zadzwonię do niego. Jutro.
Ciotka pocieszyła mnie i jeszcze chwilę porozmawiałyśmy, a następnie poszła do siebie, aby się dopakować. Nick obiecał, że przyjedzie po nas o 4. Nienawidzę kontroli na lotniskach, zawsze trwa tak długo. Chciałam zasnąć, ale nie mogłam. Dalej byłam smutna i wściekła, ale z drugiej strony byłam bardzo podekscytowana. Przecież już niedługo spotkam się z mamą, tatą, dziadkami. Myślę, że jednak nie będzie tak źle. Podłączyłam telefon, aby miał pełną baterię i chwyciłam książkę. Nim się obejrzałam, mój telefon wskazywał 3:55. Prócz godziny, widniało jeszcze 10 połączeń nieodebranych i 4 wiadomości. Zignorowałam to i razem z ciocią zabrałyśmy bagaże i wyszłyśmy do Nicka. Część bagaży trzeba było spakować na tylne siedzenia. Jechaliśmy w ciszy 15 minut. Gdyby nie to, że ulice były puste, czas wydłużyłby się dwukrotnie. Wciąż miałam przed oczyma wszystkich bliskich ze szkoły. Myślami byłam z nimi. A ciałem? Ciałem stałam przed wejściem do samolotu. Opuszczałam piękną Francję i leciałam do Los Angeles, które znajdowało się po drugiej stronie oceanu. Tysiące kilometrów stąd.

_____________________________________

Jest kolejny rozdział!!! Mam nadzieję, że się podoba :)
komentarze mile widziane :)

piątek, 12 lutego 2016

ROZDZIAŁ XVI

-Nie zostawiaj mnie nigdy więcej... Obiecaj mi to...
-Obiecuję- po tych słowach wtuliłam się w chłopaka jeszcze mocniej.

Poczułam mocne szarpanie za ramiona. Po chwili ktoś wylał na moją twarz lodowatą wodę. Od razu się podniosłam.
-No wreszcie! Wszystko w porządku?
-Hę?
-Boli cię?
-Roza... możesz jaśniej?
-Niczego nie pamiętasz?
-Pamiętam, że dostałam w twarz, spędziłam przyjemny czas z Natanielem, później jakiś koleś chciał mnie zgwałcić, ale Nat mnie uratował- opowiedziałam ze zmieszaną miną.
-Matko, jest gorzej niż myślałam. Viola, przynieś szklankę wody!- krzyknęła do pokoju obok.
-Gorzej? Ech, możesz mi to wreszcie wytłumaczyć?
-Dostałaś w twarz. Ale nic poza tym się nie stało. Nie z tobą.
-Czekaj- łączyłam fakty- To znaczy, że to wszystko mi się wydawało?
-Tak.
-Jak się cieszę! Już myślałam, że jestem taką ciepłą kluchą. A długo byłam nieprzytomna?
-Nie, jakieś 20 minut.
-Czyli impreza dalej trwa?- uniosłam jedną brew do góry.
-Tak, ale powinnaś tu jeszcze poleżeć- skarciła mnie.
-Nie ma mowy, nie mogę przecież stracić okazji do poderwania chłopaka!
-...no dobra! Tylko błagam, nie bij się już z nikim.
Wybiegłam z pokoju i udałam się do salonu, gdzie impreza dalej trwała w najlepsze. W kuchni ktoś robił drinki. Podeszłam i wypijam dwa. Jeden po sobie. Stanęłam na palcach i zaczęłam szukać blondyna. Zauważyłam go z jakąś szatynką. Podeszłam i zdałam sobie sprawę, że to Melania. Nieudolnie próbowała go poderwać, a on nie wiedział jak się z tego wywinąć. Chwyciłam ją za ramię i odwróciłam w swoją stronę. Spojrzała na mnie jakby chciała mnie zabić, po czym znów skierowała się w stronę Nataniela i wpiła w niego swoje usta. Całowała go szaleńczo, ale w żadnym stopniu nie było to anie słodkie ani imponujące. Jej usta pochłaniały praktycznie połowę twarzy chłopaka, jej dłonie szalały po jego włosach i mięły jego koszulę. Ciągnęła za jego krawat udając jego panią. Nie zaprzeczę, myślałam, że zwymiotuję.
-Dziewczyno, daj mu święty spokój- odezwałam się wreszcie.
Ona jedynie prychnęła i zaczęła oplatać go swoją nogą. Następnie drugą, aż wreszcie oby dwie oplatywały chłopaka w pasie. Nie mogąc wytrzymać, blondyn szarpnął się tak mocno, że Melania upadła tyłkiem na ziemię. Wszyscy zgromadzeni spojrzeli w ich stronę i zaczęli się głośno śmiać i robić zdjęcia.
-Wniosek? Nie powinnaś pić kochana- zwróciłam się do niej i chwytając Nataniela za rękę, pociągnęłam go za sobą. Wychodząc do ogrodu chwyciłam dwa piwa.
-Chodź dalej!- krzyknęłam, ponieważ muzyka cały czas wszystko zagłuszała. Dopiero kilka metrów dalej dźwięki ucichły i mogliśmy normalnie porozmawiać.
-Sorry za nią.
-Nie ma sprawy, szczerze mówiąc rozbawiło mnie to- podałam mu butelkę piwa- Chcesz?
-Chętnie- wziął ode mnie. Byłam w niezłym szoku- No co?
-Noo... dziwi mnie to, że pijesz- palnęłam.
-Bez przesady, nie jestem idealny- zaśmiał się.
-To dobrze!
-Dlaczego?
-Nie lubię ideałów- szturchnęłam go łokciem.
Szliśmy jeszcze kawałek aż doszliśmy do wielkiego drzewa.
-Zawsze jak przyjeżdżałam do Aghaty to lubiłam tu przychodzić. Siadamy?
-Na drzewie?
-A czemu nie?
-A dasz radę wdrapać się w tej sukience?
-Nie takie rzeczy się robiło!- wręczyłam mu piwo i zwinnie wspięłam się na gałąź, na której mieliśmy siedzieć. Nie było wysoko, więc blondyn podał mi butelki i teraz on się wspinał. Kiedy usadowił się obok mnie wręczyłam mu alkohol. Otworzyliśmy piwo i napiliśmy się.
-Czemu mnie tutaj przyprowadziłaś?
-Hm, było mi ciebie żal. W sensie, z Melanią.
-Tylko dlatego?
-Nie.
-A więc?
-A więc- zaczęłam- żeby wyjaśnić pewne sprawy.
-Jakie sprawy?- spytał jakby nieobecny.
-Moje zachowanie w stosunku do ciebie. Znaczy... kiedy z tobą flirtowałam.
-A później to samo robiłaś z Ethanem?
-Skąd wiesz?
-Widziałem was. Zresztą nic dziwnego, że ode mnie poszłaś do niego.
-Nie, nie, nie, to nie tak.
-No więc jak? Powiedz mi to wreszcie. Mam wrażenie, że czasami jesteś mi bliższa niż ktokolwiek inny!- wyjął z kieszeni paczkę papierosów.
-Czy ty?
-Czasami- uśmiechnął się.
-No, no, nigdy bym się tego po tobie nie spodziewała!- podał mi jedną fajkę i zapaliliśmy- Też mi się tak wydaje- powiedziałam do pewnym czasie.
-Hm?- jego wzrok, tak jak mój, był utkwiony w ciemnych koronach oddalonych drzew.
-Że jesteś mi bliższy niż ktokolwiek inny.
-A Kastiel?
-Kastiel to chłopak na jednorazową przygodę. Oczekuję czegoś innego. Fakt, chcę uczucia, namiętności, adrenaliny, ale przede wszystkim stałości, zaufania i zrozumienia.
Blondyn usiadł okrakiem na gałęzi, tak, aby móc na mnie spojrzeć. Przysunął się do mnie i zaproponował palenie po studencku. Zgodziłam się. Przyznam, że było świetnie, szczególnie, że robiłam to z Natanielem, który uchodził za grzecznego pana gospodarza. Po spaleniu zeskoczyliśmy z drzewa.
-Wiesz, mam dosyć tego udawania.
-Jakiego udawania?
-Że jestem grzecznym gospodarzem dyrektorki, że jestem idealnym uczniem i dzieckiem- powiedział po czym przycisnął mnie do drzewa i bez ogródek zaczął mnie namiętnie całować. Zszokowana całą sytuacją nie wiedziałam o co chodzi. Mimo to zaczęłam oddawać jego głębokie pocałunki. Podobało mi się to, że zachowuje się teraz tak stanowczo i buntowniczo. Odpięłam jego koszulę i dotknęłam mięśni brzucha, były takie napięte. Jego perfumy, zapach alkoholu i dym papierosowy zmieszały się doskonale. Mogłabym wdychać ten zapach bez końca. Zaczęliśmy całować się po francusku, coraz namiętniej i namiętniej. Nasze języki bardzo dobre się zgrały, sprawiało nam to wiele przyjemności. Chłopak słodko pomrukiwał, co sprawiało, że pragnęłam go jeszcze bardziej. Zwolnił uścisk i spowolnił pocałunki do minimum. Chwycił moją twarz w swoje ręce- Kocham cię. Kocham cię szalenie, rozumiesz?- przytaknęłam i znów, tym razem krótko, pocałowaliśmy się.
Stwierdziliśmy, że dłuższy spacer bardzo nam się przyda. Szliśmy więc w stronę domu dużo rozmawiając, żartując i śmiejąc się wniebogłosy. Ustaliliśmy, że o nas powiemy dopiero następnego dnia w szkole. Gdy dotarliśmy do domu impreza jeszcze trwała, ale było zdecydowanie mniej ludzi. Zostali tylko ci najbliżsi. Weszliśmy do środka jak gdyby nigdy nic i nikt niczego nie podejrzewał.
Blondyn poszedł do chłopaków, a ja udałam się do kuchni, w calu znalezienia czegoś do jedzenia.
-Elena?- odwróciłam się i ujrzałam Ethana.
-Czego?- warknęłam.
-Nie chciałem cię walnąć.
-Ale walnąłeś, a teraz spadaj.
-O co ci chodzi?
-O to, żebyś spadał?- zdziwiony chłopak nic nie powiedział tylko odszedł wolnym krokiem.
Otworzyłam zamrażarkę i wyjęłam pizze, które się tam znajdowały.
-Ej.
-Ethan, mówiłam ci, żebyś spadał- powiedziałam zirytowana.
-Ethan?- spytał zdenerwowany.
-Kastiel?- zdziwiłam się odwracając do niego- Nie no, jeszcze lepiej.
-Dobra, mam gdzieś twoje gadki, idziemy- złapał mnie za rękę i pociągnął, Wyrwałam mu się.
-No chyba śnisz nigdzie z tobą nie pójdę- prychnęłam. Chłopak pociągnął mnie raz jeszcze i to mocniej. Wyrwałam mu się i uderzyłam w twarz- Nie rozumiesz? ODEJDŹ ODE MNIE!- warknęłam i włożyłam pizze do piekarnika. Nie zważając na chłopaka odeszłam do dziewczyn.
Po 20 minutach przyniosłam jedzenie i postawiłam je na stole. Wszyscy się zeszli i jedząc, rozmawialiśmy na najróżniejsze tematy. Dochodziła 1 w nocy, więc ludzie zaczęli się zbierać. Tym razem wszyscy. Pożegnali się ze mną i poszli. Zamknęłam drzwi za ostatnią osobą, którą była Rozalia i skierowałam się do salonu.
-Nataniel?- spytałam zdziwiona- Co ty tutaj robisz?
-Chyba nie zostawię swojej dziewczyny samej z tym bałaganem- uśmiechnął się słodko.
-Kochany jesteś- dałam mu całusa w policzek.
Zaczęliśmy sprzątać dobrze się przy tym bawiąc. W ogóle nie odczuwaliśmy zmęczenia. Dochodziła godzina 2, gdy dom był już wysprzątany. Dopiero teraz w moich oczach pojawił się piasek. Ziewnęłam.
-Chyba już się położę.
-W porządku- chwycił swoją kurtkę.
-Chyba zwariowałeś, mowy nie ma, żebyś teraz szedł do domu. Zostajesz na noc. Przyszykuję Ci... a zresztą, możesz spać ze mną- puściłam mu oczko.
-Nie odmówię- zaśmiał się.
-Chcesz umyć się tutaj i przyjść czy poczekać tam?
-Umyję się od razu, będzie szybciej.
-Okej, w łazience masz wszystko- powiedziałam i zniknęłam na górze.
Weszłam do łazienki i zrzuciłam z siebie ubranie. Naga stanęłam przed lustrem.
-Co ty dzisiaj odwaliłaś?- powiedziałam sama do siebie. Nie zwlekając dłużej wzięłam gorący prysznic. Zajął mi więcej czasu niż zwykle, ale musiałam się porządnie zrelaksować. Gdy skończyłam owinęłam się ręcznikiem i weszłam do swojego pokoju. Przy oknie ujrzałam stojącego Nataniela. W samych bokserkach. Z wrażenia spadł mi ręcznik, pod którym nie miałam nic. Szybko chwyciłam go i założyłam z powrotem. Chłopak odwrócił się.
-Piękne widoki- spaliłam buraka.
-Zboczeniec- burknęłam. Spojrzał na mnie niczego nie rozumiejąc- Ach, te za oknem?- skarciłam się w myślach- Tak, masz rację. Możesz... możesz odwrócić się raz jeszcze, bo chcę się ubrać?- blondyn posłusznie wykonał moją prośbę, a ja w tym czasie założyłam bieliznę.
-Głupio mi- powiedział.
-Dlaczego?
-Bo mam na sobie tylko bokserki.
-A ja dla otuchy założyłam samą bieliznę- natychmiastowo się odwrócił.
-Ale wyglądasz w niej super.
-Ty też! Może nie tak super jak ja, ale jest dobrze- zaśmialiśmy się.
Położyłam się do łóżka, Nataniel zrobił to samo. Chwilę porozmawialiśmy, lecz, gdy moje oczy same się już zamykały, przytuliłam się do pleców chłopaka i zasnęłam.

___________________________________________________

Jak myślicie, czy taki buntowniczy styl pasuje do Nataniela? A może wcale taki nie jest?
zapraszam do komentowania, besos :*