piątek, 8 stycznia 2016

ROZDZIAŁ XV

Moją głowę zaprzątało jedno pytanie: Czy chcę z Natanielem stracić dziewictwo?
-Eleno...
-Hmm?- spytałam cicho.
-Eleno, stój. Nie możemy tak, ja nie mogę, nie mogę ci tego zrobić.
Otworzyłam oczy i spojrzałam na chłopaka. Wyglądał na zmartwionego i speszonego jednocześnie.
-Jezu, Nataniel, przepraszam cię. Nie wiem co mi strzeliło do głowy. Przecież tak naprawdę nie chcę uprawiać z tobą seksu- nastała cisza- Kurcze... Nie, to nie tak, że nie chcę z tobą. Chodzi o to, że nie teraz, nie w takich okolicznościach, rozumiesz?- spytałam z nadzieją w głosie.
-Jasne... Ja, ja już chyba pójdę do domu.
-Nataniel...- nie posłuchał. Wyszedł z łazienki zostawiając drzwi szeroko otwarte. Słyszałam tylko oddalające się kroki chłopaka i dudniącą muzykę z parteru.
-Idiotka. Jesteś skończoną idiotką Elena. Idiotką i kretynką. Cholera- syknęłam i popędziłam za nim.
Zbiegłam po schodach. Gdy zeskoczyłam z ostatniego stopnia przeraziło mnie to co zobaczyłam. Na podłodze walało się pełno butelek i puszek po piwie. W jakimś kącie leżały nawet ubrania, razem z bielizną. Ludzie oblegali ściany całując się z innymi. Nawet lesbijki przywędrowały do mojego domu. Ktoś krzyknął moje imię. Zignorowałam to i wybiegłam przed dom.
-Nataniel?!- krzyknęłam. Cisza. Wyszłam przez furtkę. Z daleka zobaczyłam wolno idącą postać- Nataniel!- powtórzyłam już nieco głośniej podbiegając.
-Do mnie tak krzyczysz, ptaszyno?
-Huh?- podniosłam wzrok i zobaczyłam jakiegoś dziwnego mężczyznę. Wiek? Na oko przed trzydziestką. Ale nie wyglądał normalnie. Jego oczy były wielkie. Ogromne. A źrenice? Zdawać by się mogło, że są większe niż tęczówki. Jego uśmiech. Był szeroki, ale sztuczny. I ten śmiech. Przyprawiał mnie o ciarki. W jednej chwili pożałowałam, że opuściłam swój dom.
-Szukasz...- zlustrował mnie- sponsora?
-Co proszę?- spytałam zszokowana.
-No już, nie bądź taka. Nieźle się wystroiłaś maleńka- złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Poczułam niesamowicie odpychającą woń. Alkohol, narkotyki i papierosy. I jeszcze ta obrzydliwa woda kolońska. Zaczęło zbierać mi się na wymioty- Oj, nie rób takiej minki. Widzę jak na mnie patrzysz, cukiereczku. Potrzebujesz trochę kaski? Za jeden numerek może wpaść ci parę groszy- zarechotał.
-Puść mnie- powiedziałam cicho.
-Co tam mruczysz?- chuchnął mi w twarz.
-Puść mnie- warknęłam głośno.
-Mmm, widzę, że jesteś agresywna. Lubię takie młode i niegrzeczne suki- zaczął całować, a raczej gryźć moją szyję.
-Puszczaj mnie zboczeńcu!- usiłowałam się wyrwać z jego uścisku, ale nieudolnie.
Jego obrzydliwe ręce zaczęły wędrować do mojego biustu. Dłonią ścisnął jedną moją pierś i chciał wsunąć ją pod sukienkę. Cudem udało mi się wyswobodzić jedną rękę i z całej siły przywaliłam mu prawego sierpowego.
-Ty kurwo- syknął i zaczął ciągnąć mnie za sobą co chwila zaciskając rękę bardziej na moim nadgarstku.
Zaczęłam krzyczeć, ale w jednej chwili odwrócił się do mnie trzymając scyzoryk w ręku. Przyłożył mi go do szyi- Jeszcze jedno słowo. Zamilkłam- No, grzeczna dziewczynka- wyszczerzył swoje przeżółkłe zęby.
Popchnął mnie w stronę płotu. Wsadził swoją nogę między moje nogi. Sapnął głośno i oblizał się. Przysunął się bliżej. Momentalnie mój biust znalazł się w jego dłoniach. Ugniatał go z całej siły. Jego dotyk sprawiał tylko i wyłącznie ból. Była tak sparaliżowana, że nie byłam w stanie ruszyć się ani o milimetr. Jego ręka zawędrowała po wewnętrznej części uda aż do koronkowych majtek. Dotknął ich delikatnie i znów przerzucił się na uda. Jego palce były szorstkie i zimne. Okropne. Podciągnął moją sukienkę i usiłował zsunąć moje majtki. Gdy tylko zaczął wkładać w nie rękę...
-Aaaa!- wrzasnęłam i zerwałam się. Zdezorientowana patrzyłam wkoło. W oddali zauważyłam siedzącą postać- To znowu on- szepnęłam i zakryłam usta dłońmi. Zaczęłam się trząść. Zobaczyłam, że postać przybliża się do mnie szybko. Zacisnęłam oczy z przerażenia. Po chwili postać objęła mnie delikatnie i pocałowała w czoło.
-Ciii, już spokojnie. To tylko zły sen- jego głos był taki ciepły i miękki. Niepewnie otworzyłam oczy i ujrzałam te cudowne, złote tęczówki.
-Nataniel?- spytałam drżącym głosem.
-Jestem tu- dalej czule mnie uspokajał.
-Nie zostawiaj mnie nigdy więcej... Obiecaj mi to...
-Obiecuję- po tych słowach wtuliłam się w chłopaka jeszcze mocniej.