ROZDZIAŁ III
-Stoi. Elena- wyciągnęłam rękę.
-Amber- uścisnęła ją.
-Amber- uścisnęła ją.
Gdy już miałam wchodzić blondyna znów się
odezwała:
-Albo wiesz… nie chcę twojej pomocy, i tak nie
będziesz miała z nim dobrych kontaktów. Szczególnie jak się dowie na kogo
lecisz.
-Proszę bardzo- uśmiechnęłam się krzywo- Tylko
czekam na to, żebyś do niego podeszła, a on od razu cię spławi- trzymając się
za brzuch ze śmiechu wyszłam z sali.
Następne lekcje zleciały bardzo szybko. Usiadłam
z Rozalią i dużo gadałyśmy. Nie powiem, na każdej lekcji zwracano
nam uwagę. Haha, to śmieszne, pierwszy dzień i już mnie uspokajają. WŁAŚNIE!
Miałam zrobić dobre pierwsze wrażenie…nie moja wina, że dużo gadam… Ale popiszę
się moimi ocenami. Nie żebym się chwaliła, ale moje oceny nigdy nie były niższe
niż 5-. Oczywiście nie jestem kujonem, wszelakie informacje szybko wchodzą mi
do głowy i zostają na zawsze. Dlatego moje życie zarówno szkolne jak i
towarzyskie było bardzo udane.
Gdy poszłyśmy z Rozą i Violą (tak, to z nimi
najbardziej się zaprzyjaźniłam) do szafek białowłosa wypaliła:
-No Elena… podoba ci się jakiś chłopak?-
uśmiechnęła się.
-Że co proszę?- zachłysnęłam się powietrzem.
-To musi znaczyć tak!- Violetta stałą się przy
nas bardziej otwarta.
-Dziewczyny- zaśmiałam się- Jestem tu dopiero
pierwszy dzień… Nie oczekujcie ode mnie, że znalazłam już swoją wielka miłość…
-Hej dziewczyny- podszedł do nas Nataniel. Z
zaskoczenia upuściłam książki, które zabierałam z szafki. Prosto na nogę.
-Fuck!- syknęłam.
-Elena, wszystko okej?- wyglądał na bardzo
zmartwionego.
-Co? Tak, to tylko te durne książki- schyliłam
się po nie, po czym on zrobił to samo. Złapał książkę w tym samym momencie co
ja, przez co nasz dłonie się dotknęły. Czułam, że lekko się rumienię, Nataniel
z reszt też.
-Prze-przepraszam- wydukał.
-Nie ma sprawy- uśmiechnęłam się i podniosłam.
Niestety moja szafka była nadal otwarta, więc z całą siłą uderzyłam się w
głowę.
-ELENA!- cała trójka odezwała się jednocześnie.
Po chwili poczułam okropny ból w głowie, jakby ktoś z całej siły przywalił mi
młotem. Osunęłam się na ziemię. Po chwili czyjeś mocne ramiona trzymał mnie.
-Eej.. okej?
-Tak, jest.. ał! Tak, jest okej- uśmiechnęłam się,
wyzwalając się uścisków chłopaka.
-Robisz dziś coś po szkole?- zapytał niepewnie, gdy ja
podnosiłam torbę z ziemi.
-Dziś? Dziś, dziś, dziś…chyba ni… ah! Jestem
umówiona o 21, ale wcześniej jestem wolna- uśmiechnęłam się zamykając ostrożnie
szafkę.
-Chcesz może… znaczy… jeśli chcesz… to ja…-
przełknął ślinę- Bo ładna pogoda dzisiaj… i… może chciałabyś- uśmiechnęłam się do
niego ciepło- Może chciałabyś dzisiaj gdzieś wyjść?- powiedział jednym tchem.
-Z tobą?- skrzywiłam się- Oh pewnie, że tak!
Tylko udawałam- zaśmiałam się, na co chłopakowi bardzo ulżyło.
-To wpadnę po ciebie o 17, okej?
-Spoko, będę czekać- odmachałam mu.
-Randka!!!!!- pisnęły we dwie- Może chcesz
żebyśmy przyszły do ciebie i pomogły ci się wyszykować?- zapytała białowłosa.
-Ale to nie jest randka…To zwykłe przyjacielskie
spotkanie…
-Elena, my wiemy co jest grane- Violetta
powiedziała to bardzo poważnie.
-Nie dacie za wygraną co?- zaśmiałam się.
-Nie!- odparły razem.
-Okej, więc idziemy do mnie!- zakomunikowałam.
-Szybko, szybko! Jest już 13.30! mamy mało
czasu!- pognały mnie.
Wyszłyśmy na dziedziniec i skierowałyśmy się w
stronę mojego domu.
-Twoja ciocia jest w domu?- zapytał fioletowowłosa.
-Nie mam pojęcia, chyba nie. Ale spokojnie, jest
super! I robi najlepsze naleśniki na świecie- rozmarzyłam się.
-To o Natanielku tak myślisz?- zmroziłam oby
dwie wzrokiem.
Dziewczyny całą drogę chichotały wymyślając jak
to będzie super na mojej ‘randce’, jaką suknię będę miała na nasz ślub, gdzie
pojedziemy w podróż poślubną, jakie będą nasze dzieci… HOLA HOLA! ŚLUB, PODRÓŻ
POŚLUBNA, DZIECI?! No tego to chyba za wiele…Znam kolesia jeden dzień. JEDEN!
Weszłyśmy przez furtkę, podeszłam do drzwi i złapałam klamkę, którą nacisnęłam,
ale drzwi się nie otworzyły.
-Dziewczyny… jesteśmy same!- ucieszyły się.
Przekręciłam kluczem w zamku i pchnęłam drzwi.
Nie powiem, to co zobaczyłam nieźle mnie zamurowało. Szybko zamknęłam drzwi.
-Szybko, szybko! Zaraz wejdziemy- krzyknęłam.
-O co chodzi?- zapytały.
-Uhh… moja ciocia… chyba znalazła sobie faceta.
Nie muszę opiswać szczegółów co?- zaprzeczyły szybko.
-Dobra! Wchodzimy!- znów krzyknęłam i otworzyłam
powoli drzwi. Najpierw moja głowa skanowała, czy wszystko jest w należytym
porządku, a następnie reszta mojego ciała jak i dziewczyny weszły do środka.
-Elenka kochanie, przepraszam- ciocia jak i jej
facet… chyba… wyglądali na bardzo zmieszanych.
-Okej, okej. Tylko może następnym razem mnie
uprzedź, gdy będziesz sprowadzać do domu
swojego faceta, co? Albo chociaż idźcie do ciebie do pokoju… Ah, właśnie-
przywołałam dziewczyny gestem- To jest Rozalia, a to Violetta.
-Dzień dobry- powiedziały.
-Dzień dobry kochane- na twarz Aghaty malował
się uśmiech- Ah i mówcie do mnie Aghata, okej? No tak… To jest Nicolas- na jej
twarzy zawidniał rumieniec. Delikatny, ale zawsze to RUMIENIEC!- Nicolas, to
moja siostrzenica Elena i jej przyjaciółki Rozalia i Violetta.
-Dzień dobry- przywitałyśmy się.
-Wystarczy cześć- wystawił swoje śnieżnobiałe
zęby. Już go polubiłam.
-Elenka- NIENAWIDZĘ TEGO ZDROBNIENIA!- Macie
zamiar urządzić sobie nocowanko?
-Niekoniecznie, po prostu idę dzisiaj na…
-Idzie na randkę!- Rozalia mi przerwała.
-Na c-co? Na randkę?!- o nie, jest zła?- No
pięknie! Pierwszy dzień i już randki… mam nadzieję, że zrobicie ją na bóstwo!-
zwróciła się do dziewczyn- No bierzcie się do roboty! Raz dwa!
Niechętnie ruszyłam się na górę do swojego
pokoju. Gdy tylko weszłam przez próg od razu rzuciłam cię na moje ciemnobrązowe
duże łóżko. Tak bardzo lubię ten pokój. Czerwone ściany, tak, to zdecydowanie
dla mnie. Na środku pokoju moje łóżko, z lewej strony garderoba w kolorze, tak
jak łóżko, ciemnobrązowym. Po prawej strone znajdowało się biurko, na którym
stał laptop i porozrzucane książki, zeszyty, kartki itd., półka z książkami i
ciemne dębowe drzwi do mojej prywatnej łazienki. Podłoga jak to podłoga,
ciemnobrązowe panele i czerwony puchaty dywan koło łóżka. Ściany mojego pokoju
obwieszone różnymi plakatami i zdjęciami (głównie ze starego gimnazjum i
liceum). Na półeczce koło łóżka stała lampka nocna, telefon, jakieś słodycze i
papierki oraz zdjęcie.
-Hej, kto to?- Rozalia wzięła ramkę ze zdjęciem
do ręki. Przedstawiało ono dziewczynę, która całowała w polik jakiegoś
szatyna.
-Hm?- uniosłam się z poduszek i rzuciłam się na dziewczynę- Zostaw!
-Czekaj… to ty?!- odsunęła się szybko, a ja wpadłam na ścianę.
-Tak, proszę.. odłóż- jęknęłam.
-Nie, póki mi nie powiesz kto to jest- Violetta podbiegła do białowłosej i patrzyła na zdjęcie.
-Eh… to Ken. Tak, mój przyjaciel z dzieciństwa. Wiem, jest ode mnie trochę niższy, ma na głowie grzyba i okulary grubości- pokazałam grubość palcami- Tak, tęsknie za nim, co jest dziwne- podrapałam się po głowie- Jego ojciec na początku tych wakacji wysłał go do szkoły wojskowej, żeby trochę zmężniał- zaśmiałam się.
Dziewczyny mówiły coś, ale nie słuchałam jej tylko poszłam wziąć szybki, orzeźwiający prysznic.
Koniec- owinęłam się ręcznikiem, na którym spoczywały moje gęste i wilgotne kasztanowe włosy. Moje oczy... brązowe. Nos prosty, nie ma piegów, nie ma żadnych niedoskonałości... Jejku, naprawdę przejmuję się tym spotkaniem... czy tam randką. Wyszłam z łazienki, dziewczyny już czekały. Zrobiły mi delikatny makijaż pod kolor sukienki. O nie, sukienka... Jak ja ich nie cierpię!
-Idź to załóż- Roza podała mi sukienkę i wysłała do łazienki.
Założyłam bieliznę i stojąc w niej samej patrzyłam z nienawiścią na tę łososiową francę.
-Teraz ci się udało, ale pamiętaj... NIGDY WIĘCEJ CIĘ NIE ZAŁOŻĘ! Czy ja gadam do sukienki? Zabijcie mnie, ze mną jest już coraz gorzej...
Wreszcie założyłam zwiewną sukienkę na ramiączkach. Sięgała mi nieco do połowy uda. Nawet nie wyglądam tak źle... Wróciłam do pokoju.
-Okej teraz bubububutyyyyyy!
-Roza... nie przesadzasz?
-Ci! Masz i załóż- wcisnęłam więc na nogi brązowe sandałki i zarzuciłam przez ramię małą torebkę w tym samym kolorze.
-Okej, co do włosów- zaczęła Viola.
-O nie, nie, nie- zaśmiałam się ironicznie- Założyłam TO- wskazałam na sukienkę- więc o włosach ja decyduję. Zostaną takie jakie są. Okej, jest 16.55, idziemy na...
-Elenka! Jakiś przystojniak do ciebie!- usłyszałam głos Aghaty dobiegający z dołu.
-Hm?- uniosłam się z poduszek i rzuciłam się na dziewczynę- Zostaw!
-Czekaj… to ty?!- odsunęła się szybko, a ja wpadłam na ścianę.
-Tak, proszę.. odłóż- jęknęłam.
-Nie, póki mi nie powiesz kto to jest- Violetta podbiegła do białowłosej i patrzyła na zdjęcie.
-Eh… to Ken. Tak, mój przyjaciel z dzieciństwa. Wiem, jest ode mnie trochę niższy, ma na głowie grzyba i okulary grubości- pokazałam grubość palcami- Tak, tęsknie za nim, co jest dziwne- podrapałam się po głowie- Jego ojciec na początku tych wakacji wysłał go do szkoły wojskowej, żeby trochę zmężniał- zaśmiałam się.
Dziewczyny mówiły coś, ale nie słuchałam jej tylko poszłam wziąć szybki, orzeźwiający prysznic.
Koniec- owinęłam się ręcznikiem, na którym spoczywały moje gęste i wilgotne kasztanowe włosy. Moje oczy... brązowe. Nos prosty, nie ma piegów, nie ma żadnych niedoskonałości... Jejku, naprawdę przejmuję się tym spotkaniem... czy tam randką. Wyszłam z łazienki, dziewczyny już czekały. Zrobiły mi delikatny makijaż pod kolor sukienki. O nie, sukienka... Jak ja ich nie cierpię!
-Idź to załóż- Roza podała mi sukienkę i wysłała do łazienki.
Założyłam bieliznę i stojąc w niej samej patrzyłam z nienawiścią na tę łososiową francę.
-Teraz ci się udało, ale pamiętaj... NIGDY WIĘCEJ CIĘ NIE ZAŁOŻĘ! Czy ja gadam do sukienki? Zabijcie mnie, ze mną jest już coraz gorzej...
Wreszcie założyłam zwiewną sukienkę na ramiączkach. Sięgała mi nieco do połowy uda. Nawet nie wyglądam tak źle... Wróciłam do pokoju.
-Okej teraz bubububutyyyyyy!
-Roza... nie przesadzasz?
-Ci! Masz i załóż- wcisnęłam więc na nogi brązowe sandałki i zarzuciłam przez ramię małą torebkę w tym samym kolorze.
-Okej, co do włosów- zaczęła Viola.
-O nie, nie, nie- zaśmiałam się ironicznie- Założyłam TO- wskazałam na sukienkę- więc o włosach ja decyduję. Zostaną takie jakie są. Okej, jest 16.55, idziemy na...
-Elenka! Jakiś przystojniak do ciebie!- usłyszałam głos Aghaty dobiegający z dołu.
Ufff... jednak nie są kumpelami. Dzięki Ci Boże xD Zazdroszczę Elenie też tak chcę się dobrze uczyć bez wysiłku... ; / Oooo, ale ztymi książkami było takie kawaii... *.* No może poza tym, że walnęła w szafkę hahha lol Zaczynam lubić Nataniela :) ale to nie zmienia faktu zę mam z nim lovo -45 xD Randka z Natem hmmm... tylko ejdno mnie zastanawia, skąd on wie gdzie ona mieszka? O.o a racja może podpatrzeć w teczce ucznia, ale ja jestem głupia xD Ale już się bałam jak przeczytałam o tym zdjęciu z chłopakiem. Myślę WTF?! Elena ma chłopaka?! Ale ufff... Ken... hahaha XD Liczę na Kastenę (Kastiel x Elena) hahahah No a co do sukienki, jak ja to dobrzez znam. Mam tak samo, nie znoszę -.- i jeszcze łososiowy kolor. Chyba bym umarła! Nienawidzę różu!!!! xD Biedna Elenka xD Ale krzyk ciotki xD hehehe znowu zdrobniła jej imię i to przy Nacie xD Czekam na nexta bo aż jestem ciekawa tej "randki" i czy "ktoś" ich na niej zobaczy hehe Rozdział suuuuuuper! Szkoda że w tym rozdziale mało Kasa ale i tak boooooski :*
OdpowiedzUsuńHAHAHHAHAHHAHAHA dziękuję za miłe słowa :* Tak, tak, jest taki wścibski, że zajrzał do teczki XD hahahha, też go lubię..ale Kastena, Kelena haha forever <3 (no wiesz, ja z Kasem mam -100 xd), na początku miał być jej chłopak...ale jednak Ken, wiesz, w końcu musi powrócić XDDD Ale tak, chyba do sukienek się przemoże, bo..jest dziewczyną hahahah! tak, ciotka rządzi xdd
UsuńA tak przy okazji...skąd wiesz, że przyszedł Nat? ;>