ROZDZIAŁ XVI
-Nie
zostawiaj mnie nigdy więcej... Obiecaj mi to...
-Obiecuję-
po tych słowach wtuliłam się w chłopaka jeszcze mocniej.
Poczułam
mocne szarpanie za ramiona. Po chwili ktoś wylał na moją twarz
lodowatą wodę. Od razu się podniosłam.
-No
wreszcie! Wszystko w porządku?
-Hę?
-Boli
cię?
-Roza...
możesz jaśniej?
-Niczego
nie pamiętasz?
-Pamiętam,
że dostałam w twarz, spędziłam przyjemny czas z Natanielem,
później jakiś koleś chciał mnie zgwałcić, ale Nat mnie
uratował- opowiedziałam ze zmieszaną miną.
-Matko,
jest gorzej niż myślałam. Viola, przynieś szklankę wody!-
krzyknęła do pokoju obok.
-Gorzej?
Ech, możesz mi to wreszcie wytłumaczyć?
-Dostałaś
w twarz. Ale nic poza tym się nie stało. Nie z tobą.
-Czekaj-
łączyłam fakty- To znaczy, że to wszystko mi się wydawało?
-Tak.
-Jak
się cieszę! Już myślałam, że jestem taką ciepłą kluchą. A
długo byłam nieprzytomna?
-Nie,
jakieś 20 minut.
-Czyli
impreza dalej trwa?- uniosłam jedną brew do góry.
-Tak,
ale powinnaś tu jeszcze poleżeć- skarciła mnie.
-Nie
ma mowy, nie mogę przecież stracić okazji do poderwania chłopaka!
-...no
dobra! Tylko błagam, nie bij się już z nikim.
Wybiegłam
z pokoju i udałam się do salonu, gdzie impreza dalej trwała w
najlepsze. W kuchni ktoś robił drinki. Podeszłam i wypijam dwa.
Jeden po sobie. Stanęłam na palcach i zaczęłam szukać blondyna.
Zauważyłam go z jakąś szatynką. Podeszłam i zdałam sobie
sprawę, że to Melania. Nieudolnie próbowała go poderwać, a on
nie wiedział jak się z tego wywinąć. Chwyciłam ją za ramię i
odwróciłam w swoją stronę. Spojrzała na mnie jakby chciała mnie
zabić, po czym znów skierowała się w stronę Nataniela i wpiła w
niego swoje usta. Całowała go szaleńczo, ale w żadnym stopniu nie
było to anie słodkie ani imponujące. Jej usta pochłaniały
praktycznie połowę twarzy chłopaka, jej dłonie szalały po jego
włosach i mięły jego koszulę. Ciągnęła za jego krawat udając
jego panią. Nie zaprzeczę, myślałam, że zwymiotuję.
-Dziewczyno,
daj mu święty spokój- odezwałam się wreszcie.
Ona
jedynie prychnęła i zaczęła oplatać go swoją nogą. Następnie
drugą, aż wreszcie oby dwie oplatywały chłopaka w pasie. Nie
mogąc wytrzymać, blondyn szarpnął się tak mocno, że Melania
upadła tyłkiem na ziemię. Wszyscy zgromadzeni spojrzeli w ich
stronę i zaczęli się głośno śmiać i robić zdjęcia.
-Wniosek?
Nie powinnaś pić kochana- zwróciłam się do niej i chwytając
Nataniela za rękę, pociągnęłam go za sobą. Wychodząc do ogrodu
chwyciłam dwa piwa.
-Chodź
dalej!- krzyknęłam, ponieważ muzyka cały czas wszystko
zagłuszała. Dopiero kilka metrów dalej dźwięki ucichły i
mogliśmy normalnie porozmawiać.
-Sorry
za nią.
-Nie
ma sprawy, szczerze mówiąc rozbawiło mnie to- podałam mu butelkę
piwa- Chcesz?
-Chętnie-
wziął ode mnie. Byłam w niezłym szoku- No co?
-Noo...
dziwi mnie to, że pijesz- palnęłam.
-Bez
przesady, nie jestem idealny- zaśmiał się.
-To
dobrze!
-Dlaczego?
-Nie
lubię ideałów- szturchnęłam go łokciem.
Szliśmy
jeszcze kawałek aż doszliśmy do wielkiego drzewa.
-Zawsze
jak przyjeżdżałam do Aghaty to lubiłam tu przychodzić. Siadamy?
-Na
drzewie?
-A
czemu nie?
-A
dasz radę wdrapać się w tej sukience?
-Nie
takie rzeczy się robiło!- wręczyłam mu piwo i zwinnie wspięłam
się na gałąź, na której mieliśmy siedzieć. Nie było wysoko,
więc blondyn podał mi butelki i teraz on się wspinał. Kiedy
usadowił się obok mnie wręczyłam mu alkohol. Otworzyliśmy piwo i
napiliśmy się.
-Czemu
mnie tutaj przyprowadziłaś?
-Hm,
było mi ciebie żal. W sensie, z Melanią.
-Tylko
dlatego?
-Nie.
-A
więc?
-A
więc- zaczęłam- żeby wyjaśnić pewne sprawy.
-Jakie
sprawy?- spytał jakby nieobecny.
-Moje
zachowanie w stosunku do ciebie. Znaczy... kiedy z tobą flirtowałam.
-A
później to samo robiłaś z Ethanem?
-Skąd
wiesz?
-Widziałem
was. Zresztą nic dziwnego, że ode mnie poszłaś do niego.
-Nie,
nie, nie, to nie tak.
-No
więc jak? Powiedz mi to wreszcie. Mam wrażenie, że czasami jesteś
mi bliższa niż ktokolwiek inny!- wyjął z kieszeni paczkę
papierosów.
-Czy
ty?
-Czasami-
uśmiechnął się.
-No,
no, nigdy bym się tego po tobie nie spodziewała!- podał mi jedną
fajkę i zapaliliśmy- Też mi się tak wydaje- powiedziałam do
pewnym czasie.
-Hm?-
jego wzrok, tak jak mój, był utkwiony w ciemnych koronach
oddalonych drzew.
-Że
jesteś mi bliższy niż ktokolwiek inny.
-A
Kastiel?
-Kastiel
to chłopak na jednorazową przygodę. Oczekuję czegoś innego.
Fakt, chcę uczucia, namiętności, adrenaliny, ale przede wszystkim
stałości, zaufania i zrozumienia.
Blondyn
usiadł okrakiem na gałęzi, tak, aby móc na mnie spojrzeć.
Przysunął się do mnie i zaproponował palenie po studencku.
Zgodziłam się. Przyznam, że było świetnie, szczególnie, że
robiłam to z Natanielem, który uchodził za grzecznego pana
gospodarza. Po spaleniu zeskoczyliśmy z drzewa.
-Wiesz,
mam dosyć tego udawania.
-Jakiego
udawania?
-Że
jestem grzecznym gospodarzem dyrektorki, że jestem idealnym uczniem
i dzieckiem- powiedział po czym przycisnął mnie do drzewa i bez
ogródek zaczął mnie namiętnie całować. Zszokowana całą
sytuacją nie wiedziałam o co chodzi. Mimo to zaczęłam oddawać
jego głębokie pocałunki. Podobało mi się to, że zachowuje się
teraz tak stanowczo i buntowniczo. Odpięłam jego koszulę i
dotknęłam mięśni brzucha, były takie napięte. Jego perfumy,
zapach alkoholu i dym papierosowy zmieszały się doskonale. Mogłabym
wdychać ten zapach bez końca. Zaczęliśmy całować się po
francusku, coraz namiętniej i namiętniej. Nasze języki bardzo
dobre się zgrały, sprawiało nam to wiele przyjemności. Chłopak
słodko pomrukiwał, co sprawiało, że pragnęłam go jeszcze
bardziej. Zwolnił uścisk i spowolnił pocałunki do minimum.
Chwycił moją twarz w swoje ręce- Kocham cię. Kocham cię
szalenie, rozumiesz?- przytaknęłam i znów, tym razem krótko,
pocałowaliśmy się.
Stwierdziliśmy,
że dłuższy spacer bardzo nam się przyda. Szliśmy więc w stronę
domu dużo rozmawiając, żartując i śmiejąc się wniebogłosy.
Ustaliliśmy, że o nas powiemy dopiero następnego dnia w szkole.
Gdy dotarliśmy do domu impreza jeszcze trwała, ale było
zdecydowanie mniej ludzi. Zostali tylko ci najbliżsi. Weszliśmy do
środka jak gdyby nigdy nic i nikt niczego nie podejrzewał.
Blondyn
poszedł do chłopaków, a ja udałam się do kuchni, w calu
znalezienia czegoś do jedzenia.
-Elena?-
odwróciłam się i ujrzałam Ethana.
-Czego?-
warknęłam.
-Nie
chciałem cię walnąć.
-Ale
walnąłeś, a teraz spadaj.
-O
co ci chodzi?
-O
to, żebyś spadał?- zdziwiony chłopak nic nie powiedział tylko
odszedł wolnym krokiem.
Otworzyłam
zamrażarkę i wyjęłam pizze, które się tam znajdowały.
-Ej.
-Ethan,
mówiłam ci, żebyś spadał- powiedziałam zirytowana.
-Ethan?-
spytał zdenerwowany.
-Kastiel?-
zdziwiłam się odwracając do niego- Nie no, jeszcze lepiej.
-Dobra,
mam gdzieś twoje gadki, idziemy- złapał mnie za rękę i
pociągnął, Wyrwałam mu się.
-No
chyba śnisz nigdzie z tobą nie pójdę- prychnęłam. Chłopak
pociągnął mnie raz jeszcze i to mocniej. Wyrwałam mu się i
uderzyłam w twarz- Nie rozumiesz? ODEJDŹ ODE MNIE!- warknęłam i
włożyłam pizze do piekarnika. Nie zważając na chłopaka odeszłam
do dziewczyn.
Po
20 minutach przyniosłam jedzenie i postawiłam je na stole. Wszyscy
się zeszli i jedząc, rozmawialiśmy na najróżniejsze tematy.
Dochodziła 1 w nocy, więc ludzie zaczęli się zbierać. Tym razem
wszyscy. Pożegnali się ze mną i poszli. Zamknęłam drzwi za
ostatnią osobą, którą była Rozalia i skierowałam się do
salonu.
-Nataniel?-
spytałam zdziwiona- Co ty tutaj robisz?
-Chyba
nie zostawię swojej dziewczyny samej z tym bałaganem- uśmiechnął
się słodko.
-Kochany
jesteś- dałam mu całusa w policzek.
Zaczęliśmy
sprzątać dobrze się przy tym bawiąc. W ogóle nie odczuwaliśmy
zmęczenia. Dochodziła godzina 2, gdy dom był już wysprzątany.
Dopiero teraz w moich oczach pojawił się piasek. Ziewnęłam.
-Chyba
już się położę.
-W
porządku- chwycił swoją kurtkę.
-Chyba
zwariowałeś, mowy nie ma, żebyś teraz szedł do domu. Zostajesz
na noc. Przyszykuję Ci... a zresztą, możesz spać ze mną-
puściłam mu oczko.
-Nie
odmówię- zaśmiał się.
-Chcesz
umyć się tutaj i przyjść czy poczekać tam?
-Umyję
się od razu, będzie szybciej.
-Okej,
w łazience masz wszystko- powiedziałam i zniknęłam na górze.
Weszłam
do łazienki i zrzuciłam z siebie ubranie. Naga stanęłam przed
lustrem.
-Co
ty dzisiaj odwaliłaś?- powiedziałam sama do siebie. Nie zwlekając
dłużej wzięłam gorący prysznic. Zajął mi więcej czasu niż
zwykle, ale musiałam się porządnie zrelaksować. Gdy skończyłam
owinęłam się ręcznikiem i weszłam do swojego pokoju. Przy oknie
ujrzałam stojącego Nataniela. W samych bokserkach. Z wrażenia
spadł mi ręcznik, pod którym nie miałam nic. Szybko chwyciłam go
i założyłam z powrotem. Chłopak odwrócił się.
-Piękne
widoki- spaliłam buraka.
-Zboczeniec-
burknęłam. Spojrzał na mnie niczego nie rozumiejąc- Ach, te za
oknem?- skarciłam się w myślach- Tak, masz rację. Możesz...
możesz odwrócić się raz jeszcze, bo chcę się ubrać?- blondyn
posłusznie wykonał moją prośbę, a ja w tym czasie założyłam
bieliznę.
-Głupio
mi- powiedział.
-Dlaczego?
-Bo
mam na sobie tylko bokserki.
-A
ja dla otuchy założyłam samą bieliznę- natychmiastowo się
odwrócił.
-Ale
wyglądasz w niej super.
-Ty
też! Może nie tak super jak ja, ale jest dobrze- zaśmialiśmy się.
Położyłam
się do łóżka, Nataniel zrobił to samo. Chwilę porozmawialiśmy,
lecz, gdy moje oczy same się już zamykały, przytuliłam się do
pleców chłopaka i zasnęłam.
___________________________________________________
Jak myślicie, czy taki buntowniczy styl pasuje do Nataniela? A może wcale taki nie jest?
zapraszam do komentowania, besos :*
Mega podoba mi się taki Nataniel, zdjął maskę grzecznego gospodarza i pokazał prawdziwe oblicze.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podoba :3
UsuńWitoj moja mentorko! XDD Powiem Ci tak, że czytając to, cały czas starałam sobie wyobrazić, że to Nat się tak zachowuje, ale ja cały czas widzę Kastiela XD Możesz mu zostawić taki charakterek, może być ciekawie xD A Kastiel to jak zwykle musi dostać w mordę XD <3 I coś tak mi się zdawało, że jej się to śniło po tym uderzeniu z tym niedoszłym gwałtem xD Kurde już się w bieliźnie tam położyli, co tu się dzieje XD Masz mi szybko dodawać kolejny rozdziałek, bo jak nie to Uribaba Cię zje :P XDDD <3
OdpowiedzUsuńAleż kochana, daj szansę Natowi hahahah, ale tak, bedzie wesoło XD Kastiel zawsze dostanie po ryjku, no halo ;/ NO TAK, MUSIAŁAM JAKOŚ Z TEGO WYBRNĄĆ! No wiesz... sytuacja jak z "mojego" pięknego tła hahahaha <3
UsuńMoże jutro coś napiszę :))
I jest mój ukochany Nataniel!
OdpowiedzUsuńMiałaś świetny pomysł, żeby pokazać go jako kogoś zupełnie innego niż w grze, albo na innych blogach...;)
Ogólnie rozdział fajny, nie mam jakiś dużych uwag ( wcale ich przecież nie mam xD)...Nie wiem co mogłabym jeszcze powiedzieć...
A już wiem...Chciałabym Cię serdecznie zaprosić na mojego bloga
Adres: zpk13.blogspot.com
Mam nadzieję, że wpadniesz, poczytasz i skomentujesz ;)
Weny i oczywiście czasu na pisanie!
Musiałam dać coś nowego, bo nie wytrzymałam! A taki... bad Nataniel to super sprawa XD
UsuńJejku, dziękuję Ci bardzo za miłe słowa, awww <3
Oczywiście, że wpadnę, nawet teraz :)
Jejku bad Nathaniel *-* jak go sobie wyobrazam to mmm <3 mi z latwoscia przyslo wyobrazanie sobie Nathaniela w takich sytuacjach :3 Podoba mi sie taki Nat choc Castiel my love forever ale zgadzam sie ze oryginalny pomyal zeby pokazac Nata z tej bad strony :3
OdpowiedzUsuńJeju mi też! A to dopiero początek *-* No wiesz, Kas na pewno nie puści Natowi płazem tego, że zdobył Elenę hahahaha <3 I kto powiedział, że Elena nie zmieni jeszcze zdania! WSZYSTKO JEST MOŻLIWE
Usuńpostaram się jak najszybciej napisać i dać nowy rozdział, chcę, żeby był dłuuuugi!
A Ty pisz swoje! :3
Łoł. Super. Nat jaki niegrzeczny chłopiec. Świetny i oryginalny pomysł. Cały rozdział mi bardzo podobał i czekam na następny rozdział niecierpliwie :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D
Ojeju, dziękuję bardzo! <3 Nie sądziłam, że ludziom spodoba się taka wersja Nata- a jednak, haha : D
UsuńWłaśnie piszę kolejny, więc może niedługo się pojawi! :3
Popaprańcu XD Nominuję Cię do LBA! Wejdź tutaj: http://slodkiflirt-laradowell.blogspot.com/2016/02/lba.html
OdpowiedzUsuńEeech, Elena z Natanielem.... :/ Dlaczego nie z Kastielem? :((
OdpowiedzUsuń