poniedziałek, 7 lipca 2014

ROZDZIAŁ I

-Hej, jak się spało?
-Hej ciociu, wyśmienicie!- wyszczerzyłam się.
-Na co masz ochotę?- uśmiechnęła się.
-Hmmm… naleśniki!- Kocham naleśniki! Najlepsze ‘danie’ na ziemi!
-Okej, już się robi- uśmiechnęła się- A ty idź się ubrać.
Ruszyłam na górę. Wzięłam szybki i orzeźwiający prysznic i owinięta ręcznikiem weszłam do pokoju. Mimo, że przez ten dom nie przewija się wielu ludzi, to i tak cieszę się, że mam własną łazienkę połączoną z pokojem. Założyłam bieliznę i stanęłam przed garderobą.
-Hm hm hm… pierwszy dzień w szkole… co założyć- wspominałam, że bardzo często gadam sama do siebie?- Może to? Nie. A to? Nie..nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie.
W końcu postanowiłam założyć czarne rurki i czerwoną koszulę w kratę. Umalowałam się, włosy zostawiłam rozpuszczone, spakowałam do torby najważniejsze rzeczy i zeszłam na dół czując wspaniałą woń naleśników.
-Gotowa na pierwszy dzień?
-Zawsze jestem gotowa- usiadłam do stołu.
-Proszę- ciocia Aghata podała mi talerz pełen przepysznych naleśników- Jak to jest, że ty jesz i nie tyjesz, a ja muszę ciągle dbać o linię- skrzywiła się.
-Taka juf moja natuła- powiedziałam z buzią pełną naleśników na co ona wybuchła śmiechem.
-Kawy?- przytaknęłam głową.
-Właśnie Elenka- nienawidzę gdy tak do mnie mówi- Jak twoje sprawy sercowe?
-MOJE CO?!- zakrztusiłam się naleśnikiem- Nic…
-A ten jak mu tam…
-Ken?
-Tak właśnie, taki miły chłopaczek.
-Taaak, miły w okularach grubości tego blatu i grzybem na głowie- skrzywiłam się.
-Nie oceniaj ludzi po wyglądzie skarbie.
-Nie oceniam po wyglądzie Agatho!- zaczęłam wymachiwać widelcem w powietrzu- On to totalna porażka życiowa… boi się postawić komukolwiek, lata za mną jak pokręcony, nie daje mi spokoju! Jednym słowem mega wkurzający.
-Ale lubisz go co?- zaśmiała się.
-No tak. Sama nie wiem dlaczego, tak jakoś wyszło- połknęłam ostatni kęs.
-Podwieźć cię?
-Nie, chyba się przejdę… muszę spalić to wszystko, żeby nie przytyć!- zaśmiałyśmy się.
Założyłam czarne martensy i ramoneskę tego samego koloru. Chwyciłam torbę, pożegnałam się i wyszłam. Włożyłam słuchawki do uszu i ruszyłam w stronę szkoły. Był miesiąc po rozpoczęciu szkoły, ale ze względu na wyjazd moich rodziców musiałam przeprowadzić się do cioci. Mają teraz bardzo dużo roboty, a ja wolałam zostać tu w kraju. Lepsze inne miasto, niż drugi koniec świata.
Liceum Słodki Amoris, dziwna nazwa, ale cóż. Lubię wyzwania i niczego się nie boje, ale tam miałam mnóstwo przyjaciół i tak jakoś szkoda mi było ich zostawiać. Ale jak mus, to mus. Rodzice nigdy nie zostawiliby mnie samej w domu na…no właśnie, nawet nie wiem na ile wyjechali. Nie zostawiliby mnie na nieokreślony czas sama w domu. A szkoda. Ale coś czuję, że tu będzie super. Musi być super. Zawsze jest super. A jak nie jest, to będzie. Nie wiem, czy mam się cieszyć z tego, że jestem optymistka, czy raczej martwi, bo czasem wychodzę na wariatkę. Jejku, jednak jestem jakaś dziwna…
Z moich rozmyślań wyrwał mnie widok dużego niebieskiego budynku. Łał, jest bardziej zadbany niż moja poprzednia szkoła. Przekroczyłam mur szkoły. Hm, duży dziedziniec. Super! Skręciłam w prawo, naprzeciw mnie były otwarte drzwi do szkoły, po ich prawej stronie znajdował się jakiś ogród, a po lewej wejście na jakąś salę. Zapewne gimnastyczna. Za mną znajdowały się dwie ławki i ogromne drzewo. Przyjaźnie tu. Weszłam do środka. Ściany były koloru bladoniebieskiego, drzwi intensywnie niebieskie, natomiast szafki fioletowe.
-Panna Moore?- usłyszałam za sobą głos jakiejś starszej osoby.
-Hm?- odwróciłam się i ujrzałam przed sobą niską, starszą kobietę w różowej garsonce i szarym koku na środku głowy- Oh, dzień dobry. Tak, to ja.
-Witam w liceum Słodki Amoris. Masz ze sobą wszystkie swoje papiery?
-Tak, czy mam je dostarczyć pani, czy…
-Idź się spotkać z Natanielem. On ci wszystko wytłumaczy- odeszła zanim cokolwiek zdążyłam powiedzieć. Świetnie, szkoda tylko, że nawet nie wiem który to Nataniel. Okej, okej, skoro mam się do niego zgłosić z papierami, to zapewne jest jakimś gościem od tej całej papierkowej roboty. Już mu współczuję. Po dłuższej chwili spędzonej na korytarzu zauważyłam drzwi z napisem: ‘POKÓJ GOSPODARZY’. Super, oby to nie był jakiś sztywniak. Zapukałam i usłyszałam głośne ‘Proszę!’. Weszłam.
-Dzień dobry. Szukam Nataniela, wiesz może gdzie mogę go znaleźć?
-To ja. W czym mogę ci pomóc?- podał mi dłoń, którą uścisnęłam.
-Pani dyrektor przysłała mnie do ciebie w sprawie moich papierów.
-Ach, jesteś nową uczennicą?- na jego twarz wpełzł ciepły uśmiech.
-Tak. Jejku nie przedstawiłam się. Jestem Elena. Elena Moore- uśmiechnęłam się. Po chwili patrzenia na siebie…ma takie cudowne blond włosy miodowe oczy! Czy ja się rumienię? Zignorowałam tę myśl i podałam chłopakowi teczkę z moimi papierami. Przejrzał ją uważnie.
-Tak, jest wszystko prócz aktualnego zdjęcia. Jeśli chcesz, to możesz zrobić je tuz za rogiem. Nie dosłownie… hehe- speszył się? Niemożliwe.
-Okej, dzięki. Tooo…- zaczęłam- Mam teraz iść i zrobić to zdjęcie tak?
-Noo… chyba- znów patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Nagle zrobiło mi się gorąco.
-No to idę…- blondyn wstał i odprowadził mnie do drzwi nadal utrzymując ze mną kontakt wzrokowy- Em… to do zobaczenia!
-Paaa!- ruszyłam w stronę dziedzińca, wiedząc, że chłopak dalej stoi i patrzy za mną.
Hej Elena przecież się nie zakochałaś. Bez przesady znasz chłopaka jakie 5 minut. Zresztą taki przystojny gość jak on na pewno ma już dziewczynę. Zaraz zaraz…PRZYSTOJNY GOŚĆ?! Co ja plotę…
-Au!- rozmyślając nie zauważyłam, że na kogoś wpadłam.
-I jak łazisz idiotko!
-Sorry- podniosłam wzrok i ujrzałam chłopaka w czerwonych do ramion włosach. Patrzył na mnie nic nie mówiąc- Cześć, jestem Elena- uśmiechnęłam się niepewnie.
-Kastiel.
-Twój T-shirt coś mi mówi…
-Ah tak? I co ci to przypomina? Rysunek na tyłku twojego ostatniego kucyka pony?
-Fajnie by było gdybym lubiła kucyki, ale gustuje raczej w innych rzeczach niż ty- skrzywiłam się.
-Hm ktoś tu jest zadziorny- uśmiechnął się drwiąco- A tak serio?
-Przecież to logo jednego z najbardziej znanych zespołów rockowych. Jak można tego nie znać?- oburzyłam się.
-Lubisz rocka?- zdziwił się.
-Od czasu do czasu. Dobra, lecę robić sobie zdjęcie.
-Jest dopiero 8.30. Fotograf jest od 9.
-Ohh…no to posiedzę sobie tutaj- ruszyłam w stronę pierwszej ławki, na której po chwili usiadłam.
-Ej ej ej, to moja ławka. Wynocha.
-Tak?- zaczęłam oglądać ławkę- Nie widzę tutaj twojego podpisu, więc sorka, ale nigdzie się nie ruszę.
Chłopak trochę się zdziwił, ale po chwili usiadł koło mnie. Nie powiem dość blisko. Gdy siadał poczułam jego perfumy pomieszane z wonią papierosów. Cóż, nie taka zła mieszanka. Seksi… Czerwonowłosy wyjął z kieszeni paczkę papierosów i odpalił jednego.
-Chcesz?- poczęstował mnie.
-Nie dzięki, nie palę.
-Nie wiesz co tracisz.
-Tracę szansę na zniszczone płuca- zrobiłam smutną minę. Usiadłam po turecku na ławce przybliżając się nieco do chłopaka. Przechyliłam się trochę w lewą stronę, aby wyjąć telefon z prawej kieszeni spodni. Niestety to był błąd. Odchylając się oparłam się o Kastiela.
-Mogę wiedzieć co robisz?- zapytał.
-Ja?- odwróciłam głowę i spostrzegłam, że nasze twarze są bardzo blisko- Chcę tylko wyciągnąć telefon.
-I dlatego się na mnie kładziesz?- na jego ustach pojawił się uśmiech.
-To ty usiadłeś tak blisko mnie!
-Heh dziewczyno, za dużo sobie wyobrażasz.
-Która godzina?- zapytałam.
-Aż tak bardzo lubisz ze mną gadać?- spojrzałam na niego jak na idiotę- No wyciągnęłaś telefon
-Ah..no tak- Jejciu jaka wtopa! Hej, ale dlaczego ja się tak przejmuję? Przecież to będzie tylko kolega… Czy ja się smucę? Cholera Elena! Spojrzałam na telefon, który wskazywał 9.05
-Dobra, ja spadam.
-Cześć- popatrzyłam na niego wyczekująco- Do zobaczenia! Miło było cię poznać! Jesteś super, mam nadzieję, że znów się spotkamy!- wyszczerzył się. Wywróciłam oczami i poszłam.

_____________________________________________________________________________

Za jakiekolwiek błędy przepraszam i mam nadzieję, że się podobało (:
Nie obrażę się, jeśli zostawicie komentarz XD

3 komentarze:

  1. Uff... już myślałam, że się serio zabujała w Natanielu. A ta dyrektorka to serio się zajmuje uczniami. Wysłała ją ale nie powiedziała dokąd. A Ken i te okulary grubości blatu hahah xD Glebłam. Też bym tak chciała mieć jak Elena, że je ale nie tyje, ach marzenia... A tak w ogóle jakoś to tak zawsze jest że dziewczyny wpadają na Kasa lol xD Ale oryginalnie ci powiem, bo w większości opowiadań jakie czytałam główna bohaterka najpierw się z Kasem nie lubi, a potem dopiero zaczynają się między nimi amorki :3 Tutaj mi się bardziej podoba, bo aż tak bardzo nie drą kotów, chociaż mam nadzieję, że nie będą dla siebie zbyt mili ahaha Bo to w końcu Kastiel xD Najbardziej ta rozmowa z Kastielem mi się podobała. A jak się przechyliła i na nim położyła lol xD Ja to bym się chyba spaliła ze wstydu, ale wtopa. Chociaż zdziwił mnie ten jego tekst na pożegnanie. A jeśli chodzi o to czy się podobało to ten krótki poemacik znaczy jedno. TAAAAAAAAAAAAK! Tak długo czekałam żeby przeczytać coś twojej twórczości :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Helo!
    Oj tam, oj tam... Te błędy to już mnie wykańczają. Wystarczy jeden komentarz, o tym, że jest coś źle. A potem? Reakcja łańcuchowa...błędy, błędy. Jakby nie można było nic innego napisać...Liczy się przecież pomysł, a Twój od razu mi się spodobał ;)
    Zacznijmy od tego...Natuś! Oczywiście na swoim typowym stanowisku, ale i tak świetny <3
    Kastiel? Z nim moja historia jest taka, że w grze mam ponad 100 różnicy na lovometrze, biorąc pod uwagę Nata. Chociaż że nie pałam do niego sympatią, w tym rozdziale spodobał mi się. Ja jakoś nie potrafię wymyślić nic, żeby pasowało do jego typowej odpowiedzi. Tobie wyszło to świetnie ;)
    A więc ogółem rozdział świetny i lecę czytać dalej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W grze z Kastielem mam 98 na minusie, więc no XDDDD
      Ogólem tak jakoś teraz odpisuję i nie wiem co mam odpisać, więc napisze tylko BARDZO CI DZIĘKUJĘ ZA MIŁE SŁOWA!!! <3 Od razu chce się pisać :)

      Usuń