sobota, 19 lipca 2014

ROZDZIAŁ V

-Jesteś pewna?- podszedł do mnie z ogromnym uśmiechem. Poczułam jak w jednej chwili lecę na ziemię. Super, Kastiel ”podciął” mi nogi, więc siedzę teraz jak głupia na ulicy- Heh, widzę, że jednak sobie beze mnie poradzisz- zadrwił ze mnie i śmiejąc się zniknął za rogiem. Wstałam powoli, zabrałam swoją torbę spod muru i ruszyłam w stronę domu.
-Elenka i jak tam randka?- Aghata stała przy drzwiach, gdy tylko usłyszała jak otwieram furtkę.
-To NIE była RANDKA!
-No dobrze, dobrze, to jak tam twoja nierandka?
-Eh- sapnęłam siadają przy blacie w kuchni- Hej Nick- odmachał mi oglądają jakiś mecz w TV- No więc, z Natanielem było naprawdę ciekawie… Serio, świetnie się bawiłam!
-No dobra, a ta druga rand… nierandka?
-A to- uśmiechnęłam się- Miała być próba chłopaków, ale, że Armin i Alexy dopiero przyjechali i byli zmęczeni, próby nie było.
-Tak? Ale i tak wróciłaś o- popatrzyła na zegarek- 22.30
-Której?!- popatrzyłam z niedowierzaniem- Wow, trochę długo to trwało…
-Co takiego?- zapytała podejrzliwie.
-Spacer!- wypaliłam- Wiesz, jakaś taka zmęczona jestem, heh, już pójdę. Dobranoc!- czym prędzej pognałam na górę do pokoju. Gdy weszłam rzuciłam się na łóżko.
-Dobra Elena, nie podniecaj się tak… A jak on robi tak ze wszystkimi? O nie, nie, nie, jeśli tak, to tak mu jutro skopię ten tyłek, że się nie pozbiera. A jeśli nie robi tak ze wszystkimi? Może tylko ze mną? Eh, ale zna mnie tylko jeden dzień. JEDEN! Z drugiej strony ja też nam go tylko jeden dzień i już się zako… AAAAAA!- zaczęłam walić poduszką w głowę- Okej, okej, nie zakochałaś się, najlepiej zapomnij o tym co się dziś wydarzyło, zapomnij o nim, o jego cudownym uścisku, oszałamiających perfumach, delikatnych pocałunkach… Cholera Elena!- wzięłam kilka głębokich oddechów i poszłam do łazienki.
Wzięłam gorący prysznic i ruszyłam z powrotem do pokoju. Założyłam krótkie spodenki od piżamy i jakąś za dużą koszulkę mojego taty. Wzięłam do ręki książkę od biologii i położyłam się na łóżku. Włożyłam słuchawki do uszu i zaczęłam czytać.
-Przeczytałam ten dział chyba z 5 razy, wszystko umiem-powiedziałam do telefonu.
-A więc mi pomożesz? Super! Tylko bądź!- głos w słuchawce był naprawdę głośny- Aha, no i jutro wszystko mi opowiesz.
-Okej, okej, Roza ja muszę...
-Okej, to papatki!- rozłączyła się.
Poszłam umyć zęby. Spakowałam się i usiadłam z moją ulubioną książką na dużym parapecie z poduszkami. Zaczęłam czytać, tak się wciągnęłam, że nie zauważyłam, która godzina. Spojrzałam na zegarek, wskazywał 5.30.
-Oh, świetnie, znowu nie spałam całą noc...
Za oknem było jeszcze trochę ciemno, ale zaskakująco ciepło. Poszłam wziąć szybki prysznic w nadziei, że nie obudzę cioci. Założyłam czarne rurki i szarą bluzę z kapturem. Wzięłam telefon, słuchawki i zeszłam na dół. Uf, nie obudziłam jej.
-Oh świetnie, nie wzięłam pieniędzy- mamrocząc do siebie znów poszłam do pokoju.
-Nigdzie ich nie ma! Cholera- syknęłam po cichu- Zostawiłam je w ramonesce. Świetnie, po prostu bomba!- zanim wyszłam z pokoju nabazgrałam na kartce, że lekcje zaczynam o 9, ale poszłam się przejść i niech się nie martwi. Ponownie zeszłam na dół i zostawiłam karteczkę w kuchni na blacie. Założyłam czarne trampki, wzięłam drobne i klucze z ramoneski i wyszłam. Oczywiście chciałam zachować ciszę, ale przecież jak to ja poobijałam się o drzwi, szafki, klucze kilkakrotnie spadły mi na panele. Innymi słowy, zrobiłam dużo hałasu.
-Fuck! Nie byłabym dobrą agentką- burknęłam do siebie wychodząc przez furtkę, którą przez przypadek kopnęłam.
Nie zastanawiając się już nad własną głupotą ruszyłam prosto do sklepu. Tak! 6.05, nie muszę czekać! Weszłam, wzięłam drożdżówkę, paczkę miętowych gum, zapłaciłam i wyszłam. Schowałam gumy do kieszeni, wsadziłam do uszu słuchawki i skierowałam się w stronę parku. W połowie drogi po mojej bułce została tylko papierowa torba. Eh, trzeba było wziąć dwie. Tuż za rogiem znajdowała się kawiarnia. Weszłam i kupiłam duże espresso na wynos. Pociągnęłam łyk gorącej kawy siedzą w parku na ławce.
-Tak, tego mi było trzeba.
-A wiesz, że gadanie do siebie, to pierwszy objaw schizofrenii.
-Hę?- odwróciłam się w stronę przybysza siadającego koło mnie- Och, to cudownie.
-Co tu robisz? Nie powinnaś spać o tej porze?- powiedział zadziornie.
-Nie, a ty nie powinieneś zająć się swoimi sprawami?- burknęłam.
-Demon!- chłopak przywołał swojego psa- No przecież zajmuję się swoimi sprawami- wskazał na biegnącego w naszą stronę ogromnego psa- Zresztą coś między nami jest.
-CO?!- zakrztusiłam się kawą- Nic między nami nie ma- odparłam już nieco spokojniej.
-Kumplujemy się. To jest coś. Chyba nie powiesz mi, że myślałaś, że ty i ja...- parsknął śmiechem.
-Nawet mi to przez myśl nie przeszło.
-Jasne, jasne- powiedział otaczając mnie ramieniem.
-Zabieraj tę łapę- skrzywiłam się, na co on zaczął rysować coś palcami po moim ramieniu. Przeszły mnie ciarki. Chyba to wyczuł, ponieważ zaczął przesuwać swoje palce w stronę mojej szyi. O nie, byle nie szyja! Opuszki jego palców delikatnie muskały mój kark.
-Kas…- szepnęłam- O co ci właściwie chodzi?
-Hm?- zabrał rękę z mojej szyi.
-To teraz i wczoraj pod murem… Co… Dlaczego to zrobiłeś?
-Sam nie wiem- odparł obojętnie.
-Bawisz się mną?- w mgnieniu oka stałam się dla niego oschła.
-Nie wiem. Może. Nie, chyba nie. Dlaczego tak myślisz?
-No bo wiesz… Znamy się dopiero dwa dni.
-Ta? A wydaje mi się, jakbyśmy znali się całe lata.
-Wiem, że chciałbyś dłużej znać taką laskę jak ja- zaśmiałam się.
-W sumie… Ta, chciałbym- uśmiechnął się- Dobra, idę odprowadzić Demona idziesz ze mną?
-Pewnie, czemu nie- wstaliśmy i ruszyliśmy w stronę domu Kastiela. W sumie, to on prowadził, bo nie mam zielonego pojęcia gdzie mieszka. Szliśmy w ciszy.
-Powiedz… Miałeś już dziewczynę?
-Czemu cię to interesuje?
-Serio, jakaś dziewczyna z tobą wytrzymała?
-Haha, dziwi cię to?
-Trochę… Ale teraz jesteś sam?
-A co? Chcesz się ustawić w kolejce do bycia moją dziewczyną?
-Co?! Nie! Nigdy w życiu! A nawet jeśli bym chciała, to nie potrzebuję kolejki- puściłam mu oczko.
-Pffff…
Znów znaleźliśmy się pod szkołą. Przypomniała mi się sytuacja z wczoraj, aż przeszedł mnie dreszcz podniecenia.
-O czym myślisz?- spytał po chwili.
-Nie, o niczym. Właśnie, gdzie ty właściwie mieszkasz?
-Niedaleko- spuścił Demona za smyczy. Po około 3 minutach znaleźliśmy się naprzeciwko mojego domu.
-Eh, Kastiel… Mieliśmy iść do ciebie.
-No i idziemy- uśmiechnął się i wszedł przez furtkę do domu naprzeciwko.
-Czekaj… Jesteś moim sąsiadem?!
-Hahahaha! Ale masz minę!- zaśmiał się otwierając mi drzwi do domu.
-Ładny masz ogródek- powiedziałam wchodząc.
-Nie mój. Matki- zamknął drzwi- Idź do salonu ja zaraz wrócę.
Weszłam przez długi beżowy korytarz. Na ścianach znajdowały się płaskie kamienie. Robiły ogromne wrażenie. Naprzeciw mnie znajdowała się duża, przestronna kuchnia. Po prawej stronie jeden schodek na dół, który prowadził do salonu. Drewniana podłoga, na środku kremowa kanapa, która stała na białym puchatym dywanie.  Naprzeciwko komoda z ciemnego drewna, nad nią wisiał telewizor. Z prawej strony salonu stało parę roślin doniczkowych, jakieś szafki i równo poustawiane kartony. Przed kanapą stał ciemnobrązowy stolik, który był zawalony brudnymi szklankami, miskami, przeróżnymi opakowaniami po zupkach chińskich, pizzach, zapiekankach.
Po lewej stronie kuchni znajdowały się schody w górę i w dół. Zapewne na górze są pokoje, a na dole piwnica. Nie powiem, miałam ochotę tam zajrzeć. W piwnicy można znaleźć zawsze jakieś skarby, ale nie takie jak na strychu.
Udałam się do salonu i usiadłam wygodnie na kanapie. Po chwili przyszedł Kas.
-Może pomóc ci to- wskazałam na stolik- ogarnąć?
-Przecież jest ogarnięte- skrzywił się. Pomrugałam kilkakrotnie, po czym zaczęłam zbierać zaschnięte miski. Patrzył na nie jak na idiotkę.
-No rusz się- szturchnęłam go wchodząc po schodku. Chłopak niechętnie ruszył się w kierunku stolika. Mozolnie zaczął zbierać papierki, kiedy ja wkładałam wszystko do zlewu.
-Wiesz, że tam jest zmywarka?
-Wiesz, że to jest tak zaschnięte, że zmywarka tego nie domyje?- zaczęłam lać wodę dodając płynu do mycia naczyń- Masz gdzieś druciaka?
-Co mam?- znów popatrzył na mnie jak na kosmitę.
-To taka druciana gąbka do mycia naczyń….
-Aaaa, w szafce nad zlewem- podziękowałam i zaczęłam szorować. Kastiel powrzucał wszystkie opakowania i papierki do śmieci, po czym uwalił się „zmęczony” na kanapę włączając telewizor. Ja mam odwalać brudną robotę? O NIE!
-No chyba żartujesz kolego- krzyknęłam.
-Co znowu?
-Chodź tu i mi pomóż- na te słowa Kastiel zaczął się głośno śmiać i rzucać po kanapie. Śmiał się tak głośno, że Demon zbiegł z góry szczekając- Powiedziałam CHODŹ!- zmroziłam go wzrokiem. Po chwili się uspokoił i podszedł do mnie. Wręczyłam mu ścierkę i mokrą miskę- Masz i wycieraj.
-Kpisz sobie ze mnie?- zrobił wielkie oczy.
-Ani trochę- wyszczerzyłam się.
Zaczęliśmy wspólną „pracę”. Dużo rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Oczywiście nie obyło się bez chlapania się wodą. Ponieważ to ja stałam bliżej kranu, to Kastiel był bardziej mokry ode mnie, z czego nie był zadowolony. Po skończonej zabawie opadliśmy zmęczeni na kanapę. Pod naszymi nogami ułożył się Demon.
-Elena?- spojrzałam na niego- Lubisz łaskotki?
-CO?!- natychmiast poderwałam się z miejsca- NIE!- zaczęłam uciekać, ponieważ czerwonowłosy postanowił mnie gonić. Uciekałam przed nim dobre 10 minut, aż wreszcie zatrzymałam się przy jednej z szafek ze zdjęciami. Wzięłam do ręki jedną z fotografii, która przedstawiała małego, szczęśliwego chłopca z rodzicami i psem.
-To ty i twoi rodzice?
-Ta, nienawidzę tego zdjęcia.
-Dlaczego?
-Bo nienawidzę tych ludzi i tyle- syknął i poszedł otworzyć drzwi, do których ktoś od dłuższego czasu się dobijał. 
 ________________________________________________________________________

Okej, wiem, że trochę długo nie było nowego rozdziału, ale brak weny. Mam nadzieję, że rozdział się podoba oraz, że następny już niedługo (:

2 komentarze:

  1. Hahahha zastanawiałam się na początku kto to może tak piszczeć do słuchawki. No jasne że Rozalia haha Ale zaskoczył mnie fakt że Elena nie spała całą noc ucząc się. Mnie by się nie chciało xD A ten tekst, że pewnie chciałby znać dłużej taką laskę jak ona, glebłam hahaha Nie ma to jak po sąsiedzku. Ile ja bym dała za takiego sąsiada hahahha Ale serio Kastiel i to jego dbanie o porządek. "Przeciez jest ogarnięte" lol ahahahah Powiem ci że pokój jakim go opisałaś bardzo mi się podobał. Ale cały Kas. Obca laska w domu ma po nim zmywać. No naprawdę. Co za gentleman xD haha Ale jedno mnie ciekawi. Dlaczego Kastiel nienawidzi swoich rodziców. Jaką krzywdę mu wyrządzili? Pisz pisz pisz! Ja chcę się dowiedzieć. Czekam z niecierpliwością na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahhaha Rozalia i jej słynny pisk xd Ale jest przecież "Spakowałam się i usiadłam z moją ulubioną książką..." może się nie zaktualizowało? W każdym razie nie uczyła się, tylko czytała XDDD hahahhaha tak, Elena jaka skromna. Ale będzie śmiesznie, skoro jest jej sąsiadem hahahahha. Wiadomo, jeśli w salonie jest tak ogarnięte to jak bardzo ogarnięte on ma w pokoju HAHA XDDDD Aj, nie szybko Elena się dowie, bo przecież on ich nienawidzi i nie chce o nich gadać :'(
      Ale mam nadzieję, że już jutro będzie kolejny :***

      Usuń